Powieści i opowiadania > Gdzieś w ostatecznej krainie

Gdzieś w ostatecznej krainie, część 36

Gdzieś w ostatecznej krainieJedni dostawali wiarę od Pawła. Tak się złożyło, że żyli w tamtym czasie i tamtym miejscu. Co z wiarą robili dalej? Zależało to od tego, na jaką ziemię padło ziarno.

*

Wierność Twoja trwa z pokolenia na pokolenie.

To z Psalmu 119. Najdłuższy chyba to Psalm. Te pokolenia, co po nas przyjdą, jakie będą? My tego nie wiemy. Nie możemy sobie nawet tego wyobrazić. A Pan już wie. Jeszcze nie narodzili się ci, których prawnuki będą budować świat przyszłości, a Bóg już wie wszystko o nich. Wie, kto będzie miał życie piękne, a kto tragiczne. Kto będzie wierzył, a kto będzie ateistą. Kto zginie w wypadku (nie wiem, czy będą samochody, ale wypadki będą), a kto napisze książkę o Jezusie. A „Wierność Twoja trwa z pokolenia na pokolenie”. Już było tyle cywilizacji, epok a ile jeszcze będzie. I wszystkie następne pokolenia będą zachwycać się (no może nie wszystkie) górami, wschodami słońca i lasem. Bo las przetrwa. Rozsypią się wieżowce Nowego Jorku i znów ludzie mieszkać będą w parterowych domkach i mówić do siebie:

– Dzień dobry sąsiedzie, jakże pięknie pachnie bez u sąsiada.

*

Odliczył ludziom dni i wyznaczył czas odpowiedni.[bqc] A tu książkę bierzesz i czytasz o czasach dawnych. I myślisz, o jak by to było dobrze żyć w średniowieczu. Mieć komnatę na zamku i na wojny jeździć. A tu musisz żyć w komnacie na X piętrze wieżowca. Wojny tylko w telewizji oglądać. Ale to twój czas. Co byś ty w średniowieczu robił. Na pewno zaraz by cię na tej wojnie zabili albo i gorzej zranili. A szpitali nie było, tylko pajęczyny z chlebem czy zioła. A teraz co? Zadzwonisz, jak gorączkę masz, pogotowie przyjedzie i już! Teraz lepiej żyć, a nie w średniowieczu. * – Autorze książki „Same tylko płótna” – rzekł nagle Jasiek. – Poziom tego, co napisałeś, powoduje, że ja nie mam zamiaru współpracować z tobą. Czy aż tak źle z tobą, że musisz pisać jakieś banały o komnatach średniowiecznych i wojnach? – A twoje refleksje to poziom 10-latka. – Jaśku, wszystko wokół się infantylizuje. Przecież wiesz. – No ale ty nie musisz ulegać. – Nie muszę? Nie muszę! * [bq]– Czy chcecie, abym uwolnił Króla Judejskiego[/bq] I krzyczeć zaczęli wszyscy: [bq]– Nie tego, lecz Barabasza[/bq] Jeszcze teraz słychać ten krzyk. A w ciszy kościoła Jezus na ołtarzu, a przed nim człowiek błagający tego cichego o pomoc. Bo tylko ten cichy może pomóc. [bqc]Błogosławieni cisi, albowiem oni odziedziczą ziemię.

Tylko raz jeden w moim życiu medytacja nad wydarzeniami ewangelicznymi okazała się bezowocna, chociaż i ona miała swój ukryty i mądry sens. Przed kilkom laty postanowiłem napisać opowieść o tym, co by się stało ze światem, gdyby Chrystus nie istniał. Gdy zacząłem obmyślać akcję i konflikt, charaktery osób, stosunki polityczne i społeczne, wśród których to fikcyjne zdarzenie miało się dziać, doznałem wrażenia, jakby z głębi czasu zionęła ku mnie potworna otchłań niemożliwa do określenia. W żaden sposób nie mogłem sobie wyobrazić nieobecności Chrystusa w ludzkich dziejach. Wyobraźnia odmówiła mi posłuszeństwa. Nie zdołałem wykrzesać z siebie ani jednego obrazu. Tworzywo okazało się jałową miazgą, której nie umiałem nadać kształtu. Stanąłem oko w oko z demoniczną próżnią, w której ani siebie, ani sensu świata nie mogłem odnaleźć. Zrozumiałem, że bez Ewangelii jestem niczym, że nie istnieję, że tylko ona ustala i potwierdza materialnie i duchowo mój osobisty byt.

To napisał Roman Brandstaetter. Żyd, który się nawrócił na katolicyzm. Polski pisarz. Mówimy w tej książce o nawróceniach. O nawróceniu św. Pawła, Andre Frossarda. O tym momencie, kiedy życie zaczyna biegnąć innym torem. Okazuje się, że tym właściwym. A Roman Brandstaetter zaczął pisać. Pisał o Jezusie z Nazarethu tak, jak może pisać ktoś, kto czuje ten naród, wśród którego żył, działał dwa tysiące lat temu Mesjasz oczekiwany i odrzucony.

*

Pozostanie tajemnicą, jakimi drogami zbliżał się do postaci Jezusa Roman Brandstaetter. Jak doszedł do wyrażenia ludzkimi słowami wewnętrznego kręgu przeżyć psychicznych Boga żyjącego wśród ludzi, w ludzkim ciele. Boga tak podobnego zewnętrznie do ludzi, że Jego otoczenie nie potrafi go rozpoznać. I zadają sobie, ci co Go otaczają, pytanie „Kim On jest?”. Ślepe oczy istot ludzkich nie potrafią wniknąć w głąb Mocy Bożej szczelnie okrytej człowieczeństwem.

*

Jeszuo… ben Josef… przypomnij sobie o mnie… gdy wejdziesz do Królestwa Bożego. Ten łotr jest teraz jedynym człowiekiem na ziemi, który głośno żebrze u Niego o łaskę. Nikt go o nic nie prosi. Czy można o coś prosić nędzarza konającego na haniebnym krzyżu? Spomiędzy Jego tężejących warg sączą się słowa, przyrzeczenie, a zarazem dowód wdzięczności za ten jedyny głos głośno wołający do niego z wysokości krzyża, z wywyższonego sąsiedztwa: Będziesz ze mną… w raju… dzisiaj…

To z książki „Jezus z Nazarethu”. Jezusie, przypomnij sobie o mnie. O mnie też.

*

Błogosławieni, którzy się smucą...

Tyle jest powodów do smutku. A tutaj słowa, aby być szczęśliwym, że smutek przyszedł i trwa. Nieraz długo trwa. Nie wszyscy wytrzymują. Nie wszyscy dotrwają do świtu.

*

Tam się Anioł w smutku cieszył…

Marta Robin 52 lata leżała w łóżku. Otrzymała stygmaty i niewymowne cierpienie. Jednakże powiedziała takie słowa:

Jest to nie do zniesienia i jest to rozkoszne.

Była niewidoma. Przez 52 lat nic nie jadła i nic nie piła. Rozum ludzki jest tutaj za mały, by cokolwiek wyjaśnić. Ale dlaczego aż takie cierpienie. Chrystus cierpiał jeden dzień. A stygmatycy cierpieli nieraz całe życie. To jest niewytłumaczalne. I znów to słowo „dlaczego?” pozostaje bez odpowiedzi. Przeciwnik Jezusa znajdzie tu argumenty i zwolennik znajdzie. 52 lata cierpienia. A co w zamian? Niebo. A łotr na krzyżu też otrzymał Niebo.

Za jedno słowo.

*

Pisze Juliusz St. Pasierb taki wiersz:

Miłość milczy a śmierć ciągle daje nam znaki …śmierć za to mówi bez przerwy w dotknięciu instrumentu w uśmiechu w objęciu albowiem znakiem śmierci może być każdy gest życia.

*

Jaśku, ty będziesz żył na kartach tej książki i jak ktoś czytać ją będzie, to dialog z tobą nawiąże. A ja pamiętam ludzi, którzy odeszli na zawsze. Ich czas się skończył, dlatego opowiem ci o nich. Zaczniemy od Marii.

Maria urodziła się w 1896 roku, a więc jeszcze w XIX wieku. Chodziła do rosyjskiej szkoły w Będzinie. Przed każdą lekcją hymn rosyjski „Boże cara chranij” śpiewała, a gdy miała 12 lat, już pracowała. Nosiła cegły na budowie. Kiedy wracała do domu, to zasypiała na stojąco ze zmęczenia. Był rok 1908. Zostawmy teraz Marię, wrócimy do niej. Nich odpoczywa. Ma 12 lat, a zmęczona życiem niczym osoba 60 letnia.

Bóg podarował mi życie tak po prostu.

Ten wiersz dla niej, dla Marii. Tylko dlaczego dostała takie życie.

*

Jakie było życie Marii? Skończyło się już. Można je analizować, nawet oceniać. Żyje tylko w pamięci. Ale zatrze się ta pamięć. I nie można jej życia opowiedzieć innym. Nie da się przekazać uroku chwili, nastroju, głosu, gestu, spojrzenia. Te wszystkie opisy są suche. Ale będziemy opisywać jej życie. Na razie ma 12 lat. Odpoczywa po ciężkiej pracy. Jeszcze czeka ją droga do biedaszybu. Musi przynieść węgla.

Odpoczywaj Marysiu.

*

Jezus dobrze wiedział, że trzeba pomóc naszej słabej wierze, dlatego też pozwolił niektórym słyszeć, widzieć i dotykać tego czego...

oko nie widziało i ucho nie słyszało.

Żyjesz w świecie symboli i znaków. Wszystko znaczy więcej, niż widzą twoje oczy i dotykają ręce. Miej więc ten wspaniały Boski zmysł, który pozwala pod znakami świata rozpoznać inny świat. I życie każdego człowieka jest znakiem. I jest pełne tajemnic.

*

Bogactwo rzeczywistości jest niemal nieskończone. Ta sama rzecz oglądana z innej strony jest zupełnie inna. Z punktu widzenia dzisiejszego świata, gdzie liczy się sukces, użyteczność, przydatność, 52 lata cierpienia Marty Robin nic nie znaczą. To głupstwo w ich oczach. Trzeba być dyspozycyjnym 24 godziny na dobę. Pełnym pomysłów, aby zniszczyć konkurencję. A Marta Robin była dyspozycyjna dla Chrystusa przez całe swoje życie.

*

Marysia miała wiarę. Bezgraniczną, ufną.

Często powtarzała takie słowa:

Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

Kiedy mając 77 lat, połamała nogi i leżała taka pełna cierpienia, modliła się: „Przyjdź mój Jezu pociesz mnie”. Miała wiarę. Przytoczę ci więc Jaśku te ewangeliczne wersy:

Jeżeli będziecie mieć wiarę jak ziarenko gorczycy to powiecie tej górze: Przesuń się. Stąd tam – i przesunie się. I nic nie będzie dla was niemożliwe.

Jeżeli więc nie potrafię przenosić gór, to znaczy, że moja wiara jest mniejsza niż ziarenko gorczycy? Jaka zatem ona jest?

*

Ewangelii zgłębić nie sposób. Jezus naucza, ale dopiero po długim czasie przychodzi do nas świadomość, zresztą bardzo mała, istoty jego nauczania. Jezus nie tworzy nic materialnego, a mimo to nie odnosimy wrażenia, że jest Człowiekiem o duszy poety, tzn. takim odłączonym od prawdziwego życia. Jednakże ON naprawdę żyje i robi tylko to, co ważne, co istotne w życiu.

Widząc tłumy, wstąpił Jezus na wzgórze i usiadł... Otworzywszy tedy usta swoje, nauczał ich, mówiąc...

Czemu to wzywacie Mnie, Panie, a nie czynicie tego, co mówię?

*

Raz jeszcze Jaśku idź do klasy na Warpiu. Wejdź w 1906 rok.

– Śpiewają dzieci hymn rosyjski?

– Śpiewają!

– Pytasz, dlaczego w Polsce taki hymn i portret cara w klasie?

– No właśnie!

Taki fakt, popatrz, jak można go rozbudować. Cofnąć się trzeba do… No właśnie. Chyba do czasów kiedy bezpotomnie zmarł Zygmunt August. Podobno wtedy Rzeczpospolita zaczęła chylić się ku upadkowi, a potem… i tak dalej, i tak dalej i w konsekwencji Marysia musiała rosyjski hymn śpiewać i życiorysu cara się uczyć. Ale i tak miała szczęście. Kiedy miała 22 lata, Polska odzyskała Niepodległość. Ale to już inna historia.

*

W którym momencie trzeba szukać korzeni, przyczyn jakiegoś zjawiska? W którym momencie rodzi się zło? Jeszcze go nie widać gołym okiem, a ono już jest. Jeszcze małe, delikatne, niegroźne. A przecież groźne. Terenem działania Złego jest wnętrze człowieka. Pisze św. Jakub:

A teraz wy, bogacze, zapłaczcie wśród narzekań na utrapienie, jakie was czeka. Bogactwo wasze zbutwiało, szaty wasze stały się żerem dla moli, złoto wasze i srebro zardzewiało…

A przecież to Europa tak bogata, poniklowana, złota, pępek świata. Lecz ducha tutaj nie ma. Nie potrzebny im krzyż. Wśród wieżowców sięgających nieba, pełnych zarozumiałych ludzi, ludzi pełnych mocy, którzy jednym telefonem powodują łańcuch zdarzeń, nie ma dźwigającego krzyża. Słychać za to krzyk Złego. Tylko dlaczego ci ludzie pełni mocy mają w sobie tyle smutku i strachu? Dlaczego?

*

W proch każesz powracać śmiertelnym i mówisz: „Synowie ludzcy, wracajcie”

To są słowa z Psalmu 90. Pisane tysiące lat temu. Zawsze aktualne. Co to znaczy „wracajcie”? Czyżby powrót do Ojca?

To było w 1980 r. W maju. Marysia zbliżała się do kresu. I nagle stała się niespokojna, twarz wykrzywiła się jakby w bólu, skrzywiła się i nastąpił koniec. A potem ta sama twarz wygładziła się i leżała niczym młoda dziewczyna. Nie było na tej twarzy śladu ciężkiej pracy w biedaszybie, zmęczenia noszeniem cegieł w wieku 12 lat i głodu, kiedy jadła lebiodę i chleb z mąki z kasztanów. Była już gdzie indziej.

Gdzie jesteś Marysiu? Jeszcze nie wszystko opowiedziałaś. Nie powiedziałaś, który to dom, gdzie on stoi. Chociaż poszedłbym popatrzeć i może bym dostrzegł te cegły, któreś donosiła. Jeszcze tyle nie powiedziałaś.

*

Tam gdzie wspominamy duchy naszych przodków, tam zaraz zjawi się Juliusz.

Jako te mary, pastuszkom w jesieni Znajome z blasków, za którymi błądzą I gdzieś na kopce przeświętych kamieni Trafiają, i trzód zapomną, i sądzą Że są żywymi w kraju smętnych cieni, Gdzie ojców duchy panują i rządzą: Podobnie… z równą omamienia władzą – Sny pośmiertelne wstają i prowadzą Naszą istotę. Ja za tymi snami Szedłem, a coraz wyraźniejsze były…

To z „Króla-Ducha”. Ale Jaśku, to nie jest wbrew pozorom smutne. To jest szukanie sensu i nadziei.

*

Juliusz spędził młodość w miejscach, gdzie panowała mistyka, gdzie wszystko było poetyckie, a tutaj, w mieście naszym, czy dostrzegłby duchy przeszłości? Może o tych robotnikach idących o czwartej rano do fabryki czy kopalni, dostrzegłby tych gotowych przyjąć obietnice różnych agitatorów. I wielu z nich wyrzekło się Jezusa i poszło za sztandarem czerwonym. Uwierzyli w tych, co im czerwony raj na ziemi obiecali, zręcznie podsunęli „mądre teksty”, gdzie jasno stało, że trzeba „ruszyć z posad bryły świata”. I że wtedy tam w Nazarecie, w Judei, to wszystko nieprawda, zmyślenia, bajki.

I trzeba się mścić za te biedaszyby, za cierpienie i samemu wprowadzić wolność, równość i braterstwo. A Zły stał za hałdą elegancki, uśmiechnięty, wyrozumiały i delikatny i zacierał ręce. I zaglądał do mieszkania, a tam paru z nich z wielkim przejęciem czytało przy świecy teksty jakieś. Czy czytają o tym, że:

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.

Nie.

Czytają teksty przemycone przez granicę ziemską, że trzeba się mścić, bomby rzucać i rewolucje robić. A tamten tekst o błogosławionych, którzy cierpią prześladowania, przyszedł zza innej granicy, z INNEGO ŚWIATA. A Zły zerka przez okno i patrzy na wieżę kopalni „Paryż” i już wie, że zasiał ziarno. Ziarno zła.

I długo złe plony przynosić będzie.

*

Szatan zazdrosny jest o Chrystusa i próbuje przybierać jego postać. I przymilnie obiecuje raj już tutaj, tylko zabij człowieka drugiego, zabij, bo on ma dużo a ty nic. Zobacz on w pałacu mieszka, patrz, jak rzęsiście oświetlony, jakie potrawy jedzą, jak pięknie muzyka gra. Widzisz, to mówi szatan do robotnika. Zmów się z innymi, rewolucje zróbcie, spalcie pałac, pomścijcie swoje krzywdy. A potem wy zamieszkacie w pałacu, bo wam się należy. Będziecie mieć służbę, ochronę i kawior na kolację. Tylko zabij. Bądź silny.

Zmyjesz krew z rąk, nie martw się, albo w rękawiczkach chodzić będziesz.

W białych rękawiczkach.

*

Marysiu, czy w rosyjskiej szkole na Warpiu w Będzinie czytał wam rosyjski nauczyciel ten wiersz Puszkina?

Jakiś zły duch w ustroniu mojem Zaczął odwiedzać mnie tajemnie. Smutne spotkania nasze były, A jego uśmiech, wzrok cudowny I słowa co truciznę kryły, W duszę mą jad wsączały chłody Próbował kusić niestrudzenie… Piękno nazywał urojeniem…

*

Zostały te płótna i my Jaśku szukamy Osoby, która owinięta była w te płótna. Szukamy Jej na kartach Dobrej Nowiny, szukamy Jej w życiu osób nam bliskich, w wydarzeniach dawnych i współczesnych. samo szukanie jest już częścią znalezienia.

W Psalmie 102 czytamy:

Dni bowiem moje jak dym znikają… Ty zaś, o Panie na wieki zasiadasz na tronie.

Grzegorz Pieńkowski

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.