Kącik poezji > Wybór wierszy

Wybór wierszy – luty 2014 – Wiersze do siostry

Edith SödergranAdresatką tych wierszy Edith Södergran (1892–1923) była Hagar Olsson (1893–1978) – fińska pisarka, tłumaczka i eseistka. Nie była ona siostrą poetki. Była jej przyjaciółką, chyba nawet więcej niż przyjaciółką, ale czasy, w których żyły nie pozwalały, aby pisać wprost o takich bliskich relacjach między kobietami.

Hagar OlssonW wierszach nazywana więc była „siostrą”. Z pewnością była osobą bardzo bliską i bardzo znaczącą dla autorki „Różanego ołtarza”. Była przez nią kochana, nie mniej, niż kocha się swoją siostrę.

Ryszard Mierzejewski

Swoje wiersze można przesyłać na adres redakcji: redakcja@libertas.pl

I MÖRKRET Jag fann ej kärleken. Jag mötte ingen. Skälvande gick jag förbi Zarathustras grav i höstliga nätter: vem hör mig mer på jorden? Då lade sig lätt en arm om mitt liv - jag fann en syster... Jag rycker henne i de gyllne lockarna - är det du omöjliga? Är det du? Tvivlande blickar jag henne i ansiktet... Leka gudarna så med oss?Edith Södergran

W CIEMNOŚCI Nie mogłam znaleźć miłości. Nikogo nie spotkałam. Drżąca przeszłam obok grobu Zaratustry w tę jesienną noc: czy ktoś mnie jeszcze słucha na ziemi? Wtedy delikatnie objęło mnie czyjeś ramię - znalazłam siostrę... Pociągnęłam ją za złote loki - czy ty jesteś prawdziwa? Czy to ty? Niepewnie spoglądam jej w twarz... Czy tak bogowie bawią się z nami? Kto tam jest? tłum. Ryszard Mierzejewski

BREV FRÅN MIN SYSTER Brev från min syster. Vad kunna brev säga, då jag ser dig! Faller ej håret lätt omkring dig i gyllne vågor då du träder in för att berätta mig ditt liv? Stelna ej dina fållar av hänförelse då du går? Jorden bär dig. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Varför hava ej alla ögon att se det, varför öser en enda hand ur gudarnas brunn? Syster, min syster. Jag har fått din bild.Edith Södergran

LIST OD MOJEJ SIOSTRY List od mojej siostry. Co może powiedzieć list, kiedy cię widzę? Czy twoje włosy nie spływają lekko złotymi falami wokół ciebie kiedy przychodzisz, aby opowiedzieć mi o swoim życiu? Czy kiedy idziesz, nie sztywnieją falbanki twojego uniesienia? Ziemia cię niesie. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Dlaczego nie wszystkie oczy to widzą, dlaczego tylko jedna ręka czerpie z boskiego źródła? Siostro. Moja siostro. Mam twój wizerunek. tłum. Ryszard Mierzejewski

SYSTERN Jag hade en gång en syster, ett gyllene barn. I staden försvann hon för mig i mängden. Ser jag bland svarta granar ungbjörken skaka sina gyllne lockar, minns jag min syster. Står hon storögd bland träden med klappande hjärta, sträcker hon ut sina händer mot mig? Syster, min syster, vart förde de dig? Vilka vällustdrömmar kan du drömma på trötta bäddar? Hjältebarn, lyckobarn! Vi vänta tillsammans på sagornas dag.Edith Södergran

SIOSTRA Miałam kiedyś siostrę, dziecko złote. Zniknęła mi w miejskim tłumie. Kiedy widzę wśród czarnych świerków młodą brzozę, która potrząsa złotymi lokami, przypominam sobie swoją siostrę. Stoi między drzewami z szeroko otwartymi oczami, z bijącym sercem, wyciąga do mnie ramiona. Siostro, moja siostro, dokąd cię wyprowadzili? O jakich zmysłowych marzeniach śnisz w swoim zmęczonym łożu? Dziecko odwagi, dziecko szczęścia czekamy razem na baśniowy dzień.tłum. Ryszard Mierzejewski

NIECHĘTNIE z uwagą patrząc pod nogi po stromych stopniach wstępując ostrożnie prawie podejrzliwie bo poślizg tuż przed świętą bramą? bez pokory w dłoniach zaplecionych ze zmartwienia z troski czy nie zapomniałam o czymś co jeszcze miałam zrobić z kim się pożegnać komu podziękować kogo przeprosić z bagażem wleczonym ciężko lecz niezmordowanie bo jakże zostawić to wszystko? będę się co chwila oglądać za siebie za tam-tym życiem krótkim i bolesnym za tam-tym ciałem starym i niepięknym bardzo będę nie chcieć wstępować do nieba Marta Grudnik

oceń / komentuj

MIEJSCE panie boże gdzie cię nosić portfel ukradną kieszenie dziurawe w głowie też niedobrze bo pamięć szwankuje pod pachą niewygodnie na ramieniu już dusza panie boże gdzie cię trzymać w banku nie mogę bo z procentów do końca życia się nie wypłacę przecież nie w piwnicy żebyś się kisił obok słojów z ogórkami szkatułka jest niezła ale kluczyk zgubny szuflady pęcznieją od wierszy lodówka od konserw zresztą w niej za zimno może w skarpetce - mieć grunt pod stopami? albo w rękawie jak asa na wszystko? w apteczce chyba na ból głowy byłbyś lepszy niż tabletki z krzyżykiem Marta Grudnik

oceń / komentuj

I (JUTRZNIA) Więc jestem. Stoję tu, przed wami, gdzie wiatr w piszczałki dmie kościelne, lecz nie ma cegieł, tylko skały, z trawy podłogi, z chmur sklepienie. Stalle kamienne i drewniane w niepowtarzalny sposób cięte, rzeźbione milion lat palcami deszczów i wiatrów wniebowziętych. Już się przez mgielnych szyb witraże na ołtarz świata słońce wlewa żywe kartkuje wiatr brewiarze i już chór ptasi śpiewa w drzewach. Aż ponad głowę dusza wzlata hen, gdzie z granitu ostre wieże, gdzie myśl jest jasna i skrzydlata, a prawda prosta jak pacierze. Witold Wieszczek

oceń / komentuj

POKOIK ANI Ania... Jest u siebie? W swoim pokoiku? Pewnie stoi w oknie albo drzemie. Nie wiem. Może kot do jej nóżki przytula się cicho lub na jej kolankach w słoneczku się grzeje. Ania... Nic nie mówi, może się uśmiecha? Kąciki ust wznosi, niech Bóg da, że dla mnie! Może dziadkiem łupie włoskiego orzecha, paluszkami weń sięga i miąższem się karmi. A ja myślę o Ani, choć myśleć nie mogę! Gorzej, już całuję, rozbieram i tulę! Jej włosy i plecy, i uszko, i nogę, i piersi Anine obejmuje czule! Już niosę, już biorę, przepraszam za śmiałość, drży Ani pokoik aż ściany pękają! Witold Wieszczek

oceń / komentuj

ZIMOWY SPACER Brunatne pola pokryte białą nieruchomą ciszą rozsypane kryształki lodu świecą jak gwiazdy na śnieżnym firmamencie mrugają światłem odbitym od rozpalonego dysku słońca i naszych oczu które chłoną łapczywie każdy refleks chwili ułamek strzępek obrazu otaczającego nas piękna. Znad drzewa unosi się czarny obłok maleńkich ptaków jak rój owadów leci nisko nad ziemią i opada miękko ptaki siadają na białym dywanie pola świergocą wesoło pieśń zimową chrzęst śniegu pod butami przerywa głośny świst chłopiec pędzi z góry na sankach. Idziemy powoli przez las znaną drogą a tak zdumiewająco inną nową odkrywając nieznane dotąd tajemnice drzemiące w naturze. Ryszard Mierzejewski

oceń / komentuj

POLA ZIMĄ Biel biel biel nietknięta nieporuszona nad nią tylko wiatr w oddali niesie szczekanie psa i bliżej krakanie gawrona biel rozległa nieskażona ani jednym fałszywym akordem przyrody czy człowieka cicha i spokojna jak uśpione morze sarnimi kopytami wyszyte długie proste ściegi po nich biegną ze swojego leśnego domu na białe milczące pola i z powrotem Ryszard Mierzejewski

oceń / komentuj

PORANNY SPACER Okna zapłonęły czerwienią wschodu zaróżowiły się brzozy uśmiechnięte w porannym zaproszeniu do tańca szron utkał biały dywan idąc po nim oglądam swój oddech w ciszy nadchodzącego poranka. Brygida Błażewicz

oceń / komentuj

KOŁYSANKA DLA R Uśnij w mych ramionach miły głowę na ramieniu połóż okryj się mym zapachem w szepcie miłości się zanurz i śpij zaśpiewam ci pieśni o strumykach szemrzących o zapachu skoszonej trawy o wschodach skąpanych w pierzastej czerwieni spokojem mym cię otulę przez chaos bezpiecznie przeprowadzę jutro jak wstaniesz będę przy tobie więc zaśnij miły i spij... Brygida Błażewicz

oceń / komentuj

RZECZYWISTOŚĆ W PRL-U Chłop unikał robotnika, Robotnik kierownika. Kierownik patrzył, gdzie tu jakaś nora, By zejść z oczu dyrektora. I nie było bardziej zgranych ludzi Przy wspólnej wódzi. January Witkowski

oceń / komentuj

PO CASTINGU ULA: Wielu jak chciało, miało me ciało, Ale i to na nic się zdało... ALA: Mnie przeleciała cała ekipa, I klapa całkowita! ELA: A ja, choć dałam każdemu do woli, Że aż mnie dotąd pupa boli, Też nie dostałam roli..? U: Chociaż to grono zbyt liczne było, Przecież nam w końcu nic nie ubyło. A: Gdybym tak mogła spotkać tę mendę, Co obiecywał że gwiazdą będę, To bym mu podrapała gębę! E: Żal by nie było słabości chwili, Gdyby tak strasznie szpetni nie byli. U: Czemu, jak zaczną w nas przebierać, Trzeba od razu kieckę zadzierać..? A: Tutaj nie trzeba medytować; Byśmy przestały urazę chować, Ktoś ich powinien wykastrować. E: Co do kastracji to nie masz racji, Przeczy zasadom demokracji. U: Gdybym nie była niewinną kózką, Każdy już miałby kiłę francuską. U: Ja proponuję, bez złych intencji, Życzyć im rychłej impotencji. A: Oni się wcale z nami nie pieszczą, Kiedy bezczeszczą nam cześć niewieścią! E: A wydawali się tacy mili, Póki nas w końcu nie pohańbili, I jednogłośnie odrzucili. U: Czemu jesteśmy na nich zawzięte, Wszak nie jesteśmy znowu tak święte... A: Aż dziw, że w jury, jak w korcu maku, Mogło się znaleźć tylu łajdaków?! E: Cośmy już dały, to żeśmy dały, Korony z głów nam nie pospadały. AUTOR (po wyjściu zza kulis): Jak wam nie współczuć, miłe Panie, Gdy na nic poszło wasze staranie... Pomimo wielkiej ofiary z ciała, Jaką z was każda z odrazą dała, Cała impreza się nie udała. I dziś, jak ongiś, twierdzę uparcie, Że już na starcie mocne poparcie, Starczy za wszelkie samozaparcie. Nie mówię tego dla zwykłej hecy, Lecz sława musi mieć mocne plecy. Dlatego zawsze w dogodnej porze, Wiedząc, że fisza tobie pomoże, Na egzaminie nie trać humoru, I z sercem ufnym i bez oporów, Oddaj swe ciało w ręce jurorów! January Witkowski

oceń / komentuj

OKNO W życiu jest tak: Przemierzysz całą ziemię Zbudujesz niejeden dom Poznasz obce języki i smaki Złote klucze do sukcesu Na modnej komodzie Ustawisz z pietyzmem Rodowe świeczniki Ułożysz na biurku Samozadowolenia Równo obok siebie Wszystkie cnoty ludzkie Do kontemplacji Nagle, otwiera się okno! Dmucha wiatr historii Omiata proch świata Regina Nachacz

oceń / komentuj

ORKA Ile Bożej strawy Wyrzucisz tyle zabraknie Gdy zgłodniejesz - Mówiła babcia Idąc za pługiem Bruzdą życia Odkładając skiby chleba Regina Nachacz

oceń / komentuj

PRZYDROŻNY KRZYŻ Czekała na rozdrożu dróg. Unikał tego miejsca kto mógł. Miejscowi palili tam świeczki. Przed nią nie było ucieczki. Raz śpieszył ksiądz z posługą. Odbywał podróż nieco długą. Na drodze śliskiej pokrytej lodem uderzył w drzewo samochodem. Krótko trwało jego cierpienie, dostał ostatnie namaszczenie. Dziś ludziom ku przestrodze stoi tam krzyż przy drodze. Halina Herbszt

oceń / komentuj

Z PIELESZEWA Młoda mężatka z Pieleszewa następnego dziecka się spodziewa. Wystarcza na nowe ciuchy. Brakuje jej na pieluchy. Męża wymaganiami rozgniewa. Halina Herbszt

oceń / komentuj

PIEŚŃ O UKRAINIE Na przepięknej Ukrainie Troszkę szybciej czas znów płynie. Konkludując rzecz logicznie, Sprawy idą dynamicznie… Znów w Kijowie na majdanie Słychać rzeczy niesłychanie. Kraju piękny i spokojny Rewolucji chcesz czy wojny? Stos już opon ułożony Już jest ogień podłożony Czyż to nie ma innej rady? Czy potrzebne barykady? Czy to norma demokracji Z kamieniami dojść do racji I na władzę się porywać Rewolucję wywoływać? Dziwna jest majdanu mowa I koktajle Mołotowa. Z procy strzelać hen pozbrukiem. Rewolucję robić z hukiem. Czy to warto jest w chaosie Igrać tak na ludzkim losie? I umierać za Brukselę? Czy to sens? Czy nie za wiele? Czy szaleństwo to z radości Z odzyskanej już wolności? Czy iluzja dobrobytu? Czy jakiegoś znów trza mitu? Czy to wygłup? Czy to heca? Kogo wojna ta podnieca? W czyim to jest interesie? Komu dobro to przyniesie? Czy to taka kraju rola By odgrywać dzikie pola? Oj naiwni ludzie drodzy Górą znów są demagodzy. Źle się dzieje na majdanie. To jest skromne moje zdanie. Są pytania inne liczne I niestety retoryczne… Lecz tu jeszcze dla porządku Słychać głosy już rozsądku… Po co kraj we krwi znów topić Lepiej razem czaj wnet popić… Lepiej w zgodzie kraj budować. Lepiej tworzyć niż rujnować. Wszak wiadomo, tak to bywa. Że bogatym wciąż przybywa. Znów zamożnym coś przybędzie To co biednym zaś ubędzie. Tak się ludziom gdzieś już żyło Bo już lepiej przecież było. Może mądrych ktoś posłucha? Lecz tu cisza tylko głucha. Trza zapomnieć o rozumie W szalejącym groźnym tłumie. Znów uwłaszczą się elity. Ważne będą jakieś kwity. Będą dużo niższe płace… Wyrosną nowe pałace… Bezrobocie się zwiększy też I ty już o tym przecież wiesz… Oczywiście zaś szpitale Już nie będą leczyć wcale… Będą różne też praktyki Seks afery. Narkotyki. Matka gorzko gdzieś zapłacze Kiedy znajdzie dopalacze… Chiński także kupisz blender. I nastanie era gender. I przy wielkiej naiwności Pryśnie nowy mit wolności. POSTSCRIPTUM Więc dla kogo jest ta zgrywa? Los przewrotny wszak też bywa. Rewolucja tak zakłada Że to własne dzieci zjada. EPILOG Zawsze powód jest z powodu To kultura jest Zachodu… Gdy krwią spłynie Ukraina… To zaś kogo będzie wina? Mieczysław Góra

oceń / komentuj

SZANOWNY JURKU OWSIAKU WOŚP to marka znakomita Ludzie wiedzą to... i kwita. Wielu Tobie dziś zazdrości Ludzie mali, pełni złości Szanowny Jurku Owsiaku Przy wartości wyższych braku Także dużym deficycie Tego, czego miało być obficie Miały dóbr być minima. A nic z tego przecież ni ma. Dóbr doczesnych i miłości, Braterskiej solidarności Polska tak dziś ułożona, Że się liczy tu mamona. A najwięksi malkontenci To niestety wszyscy święci Odżegnują Cię bez miary Od wartości, czci i wiary. O wy wszyscy ludzie mali Chyba żeście zwariowali… No i dodam oczywiście Ludziska oszaleliście Cóż Jurkowi zarzucacie? Jaką kontrę waszą macie? Tu wygłoszę skromne zdanie. Ważne tutaj jest przesłanie. I podkreślić ja to muszę, Świetni są Wolontariusze. Każdy przyzna sprawiedliwy, Że świat bardzo jest wadliwy. Niedoskonały, ułomny Taki problem jest ogromny Akcja to charytatywna Na wskroś pozytywna I uczy przecież każdego Wszystkiego bardzo dobrego Miło głośno dookoła Z sercem kręci się KRĘCIOŁA Co i czego tutaj tyka? Ta wasza płaska krytyka A wartości dzisiaj mało. Tylko serce nam zostało. Cóż zazdrościć, co żałować Trza Jurkowi gratulować Pewnie tego wy nie znacie „Że po czynach ich poznacie” Marni frustraci niemili A wy cóż żeście zrobili? Człowiek milczeć nie powinien. Bo jak winny, będzie winien Jurku jesteś dziś wyklęty. A zaś jutro będziesz święty Przy upadku moralności Trzeba jak Ty super gości. I ogólnie dobra nasza Piękny przykład jest Łukasza Bezsensowną jest robotą Polemikę wieść z głupotą. No i nad czym się tu zżymać Drogi Jurku tak to trzymać… Sprawa bardzo jest wspaniała By Orkiestra ciągle grała. By dodawała nadziei I by było po kolei Caritas też apeluje. Że złe głosy, sprawę psuje Że się wszyscy w tym wspierają I nawzajem pomagają Od początku i wytrwale Gra Orkiestra wciąż wspaniale. A najlepsza partytura Znów za rok kolejna tura Leć światełko, leć do nieba Bo nadziei ludziom trzeba. Leć światełko powiedz Bogu Że czas biedy tu i głodu Tu konkluzja moja taka, Że trza liczyć na Owsiaka. I niech gra przez długie lata Wciąż aż do końca świata POSTSCRIPTUM Drogi Jurku, Super Jerzy Może i mnie Pan powierzy, By Kapela ma wspaniała Jakiś koncert też zagrała Jeszcze wspomnę może przecie, Jeśli wolno mi, poecie, Żem zawsze gotowy stale Wpaść do Ciebie z recitalem EPILOG „O wy co idziecie z północą Chytrość rozumem a złość nazywacie mocą Kto z was wiarę znajdzie i zagrzebie Myśli Boga oszukać oszuka sam siebie” Mieczysław Góra

oceń / komentuj

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.