Nie uchodzi pierwszego kwietnia być nazbyt poważnym i z pewnością nie uchodzi, żeby poważnym był poeta od którego pierwszego kwietnia zaczniemy wybór wierszy. W związku z powyższym postanowiłem jeszcze raz sięgnąć po kochanego Jana Kochanowskiego, ochlejtusa, babiarza, awanturnika i wielkiego poetę przy okazji!
W zasadzie większość naszych poetów za kołnierz nie wylewała, więc należy o tym co jakiś czas przypomnieć, skoro podręczniki milczą. I za kobietami uganiać się lubowali! Zakochiwać się na smutno, zalecać się na sprośno, dzieci z nimi płodzić i winem obficie popijać! I co, źle było? Poezję mieliśmy wielką, narodu przybywało i co najwyżej sąsiedzi mogli się martwić! A teraz co? Zakazy, ustawy o wychowaniu w trzeźwości, niż demograficzny, a muzułmanie już w Brukseli - ponoć sercu Europy! I tak się właśnie kończy nasza historia.
Ale jak się powiedziało – jest pierwszy kwietnia, więc najgorszy możliwy moment na kasandryczne wizje. Powinno być wesoło, żartobliwie i humorczyście! Zatem Drogie Panie i Drodzy Panowie, zaczynamy od dobrego przykładu, jaki daje nam zacny Jan Kochanowski w dwóch poniższych fraszkach. Po pierwsze primo, kobiety są warte grzechu, należy za nimi biegać i tłumaczyć im, że jest to również w ich interesie (dodam od siebie, że jeśli to nie wystarczy, to można odwołać się do uczuć patriotycznych i ostrzec, że jak tak dalej pójdzie, to córka pójdzie za Turka). Druga fraszka uczy nas innej ważnej prawdy, że kiedy dusza się raduje, to nie powinno się jej bronić alkoholu. I nawet jeśli ktoś, jak np. wielce szanowny Ruiz de Moros tej prawdy nie znał (przyjechał do nas z ciepłej Hiszpanii i widać w domu nikt mu słabości do mocnych trunków nie wpoił), to na naukę nigdy nie jest za późno! I nawet rzeczy martwe (vide drzwi) pomogą, jeśli będzie trzeba. Na zdrowie!
Swoje wiersze można przesyłać na adres redakcji: redakcja@libertas.pl
DO DZIEWKI (II 33) Daj czegoć nie ubędzie, byś nawięcej dała, Daj czego próżno dawać potym będziesz chciała, Kiedyć zmarski twarz zorzą, a gładkie źwierciadło, Okaże to na oko, że cię siła spadło. Już tam służyć nie będą te pieszczone słowa, Stachniczku duszo moja - rychlej, Bądź mi zdrowa, Marya łaski pełna - a w ręku pacierze, Na jakie przy kościele baba pieniądz bierze. Teraz możesz leliją piękny włos otoczyć, Teraz możesz zaśpiewać, możesz w tańcu skoczyć, Po chwili przydzie druga, którą przejdziesz laty, I rzeczeć - Weźm ty kądziel; przystojniej mnie z swaty. Jan Kochanowski
O DOKTORZE HISZPANIE (I 74) Nasz dobry doktór1 spać się od nas bierze, Ani chce z nami doczekać wieczerze. Dajcie mu pokój, najdziem go w pościeli, A sami przedsię bywajmy weseli. Już po wieczerzy, pódźmy do Hiszpana, Ba wierę pódźmy, ale nie bez dzbana. Pusczaj doktorze towarzyszu miły, Doktór nie puścił, ale drzwi puściły. Jedna nie wadzi, daj ci Boże zdrowie, By jeno jedna, doktór na to powie. Od jednej przyszło aż więc do dziewiąci, A doktorowi mózg się we łbie mąci. Trudny (powiada) mój rząd2 z tymi pany, Szedłem spać trzeźwio, a wstanę pijany. Jan Kochanowski
Kiedy byłem mały, na wsi na Podkarpaciu czasem słyszałem taką odmianę doktór/doktórka, czyli może są jeszcze miejsca, gdzie ta forma przetrwała do naszych czasów.
rząd – porządek, kolejka do dzbana.
oceń / komentujW AUTOBUSIE Jadę autobusem do domu Ciągle ta sama trasa Kolejny dzień, miesiąc, rok Inne tylko ciągle twarze Posępne Obojętne Zamyślony W szybę utkwiony wzrok Poszukiwanie Lepszych widoków Niż współlokator Tej drogi Przystanek Ludzie wysiadają Ludzie wsiadają NOWI Witani mimochodem Krótkim spojrzeniem Chyba, że pojawi się ktoś wyjątkowy Fryzura, ubranie, bagaż Skontrolowane W kilka chwil Już siedzi w środku Skasowany bilet Parę sekund, minut i znowu kolejny przystanek Ludzie wysiadają Wsiadają Nowi Nim zdążysz ogarnąć Ten zmienny zgiełk Zaakceptować obecność obcych Wymienić bez słowa spojrzenia Już inni ich miejsce zajmują Cóż ja także Rzucam nieme „do widzenia” Mój przystanek Wysiadam Monika Porzucek
oceń / komentujWENECJA Wenecja się budzi świtem Dość chmurnym Cicho Przygotowuje na tłumy gapiów Na oklaski zachwytów Znudzona Gondolierów widokiem Zmęczona ciągłym Ludzi jazgotem Budzi się powoli i pewnie się rozchmurzy Mimo woli... Monika Porzucek
oceń / komentuj* * * przedwiośnie - drzewa białe od śniegu w promieniach słońca Teresa Grzywacz
oceń / komentuj* * * Jaka to wiosna! na drzewa pada gęsty śnieg Teresa Grzywacz
oceń / komentujŻART Mówiłem do Ciebie rymem Mickiewicza, Ty przytakiwałaś, że lubisz sonety, a między wersami słałaś mi uśmiechy, śmielej, to znów wstydniej jak młoda dziewica. Brałem Cię za rękę, zbliżałem do siebie, nosiłem Ci kwiaty godne Twej urody... Wpuściłaś mnie na chwilę w pachnące ogrody swych ramion, by zaraz mnie strącić na ziemię. Powiedziałaś cicho, że to niestosowne... Że jutro się widzieć nie możemy wcale! A u stóp swych miałaś strzały połamane, co je Kupid wystrzelił w Twe serce niezłomne. Żartują Twe usta w słowach roześmianych, teraz wiem, że wczoraj bardziej żartowały! Witold Wieszczek
oceń / komentujBEREK Po cóż tak uciekasz, czego się tak boisz? Cóż takiego w słowach moich rozczytałaś, że czerwienią maków swe policzki stroisz, wargami drżącymi swoje myśli składasz? W pląsach i obrotach furgasz jak tancerka, zalotnie swym wzrokiem przed moim uchodzisz, widać Ci przystoi, tak grać ze mną w berka, choć wieku powagą jak tarczą się bronisz! Lecz żeby zabawa nam się nie znudziła niech czasem na niby nóżka Cię zaboli! Niech się na mnie wesprze Twoja rączka miła! Twoja kibić mocniej się do mnie przytuli! Prze Bóg, na bieganie nie mam dziś już siły! Nie zaszkodzi, gdy teraz tak się pobawimy! Witold Wieszczek