Kącik poezji > Wybór wierszy

Wybór wierszy – marzec 2017

Franciszka Hanna ArnsztajnowaFranciszka Hanna Arnsztajnowa – poetka, tłumaczka, dramaturg urodziła się 19.02.1865 roku w Lublinie. Ojciec – kupiec Bernard Meyerson, dyrektor Towarzystwa Kredytowego Miasta Lublina. Matka – Malwina Meyerson z Horowitzów powieściopisarka.

Franciszka uczyła się w gimnazjum żeńskim i zdała maturę w Lublinie. Później przez dwa lata studiowała nauki pedagogiczno-przyrodnicze w Niemczech. Wyszła za mąż w 1895 roku za Marka Arsztajna lekarza w Lublinie. Podróżowała po Francji, Włoszech, Niemczech i Szwajcarii. Angażowała się w działalność patriotyczną i społeczną.

Jej utwory ukazywały się w „Kurierze Codziennym”. Ponadto publikowała wiersze w czasopismach miedzy innymi w: „Kamenie”, „Życiu”, „Kurierze Polskim”, „Kurierze Warszawskim”, „Kłosach”, „Tygodniku Ilustrowanym”, „Głosie”, „Sfinksie” i „Ateneum”. Tłumaczyla głównie literaturę angielską w tym Douglasa Jerrolda, Rudyarda Kiplinga, Herberta George'a Wellsa, Williama Somerseta Maughama (Malowany welon). Z Józefem Czechowiczem wydawała zbiory poezji. Tu należy wymienić tomiki „Stare kamienie” oraz poetycki dwugłos „Razem”. W 1924 roku ukazały się „Archanioł jutra” i 1932 „Odloty”.

W roku 1932 założyła Lubelski Związek Literatów. Dwa lata później przeniosła się do Warszawy. Poetka zmarła w roku 1942. Dwa wiersze: „Do” i „Bez pięciolistny” zamieszczamy w marcowym kąciku poetyckim.

Halina Herbszt

Swoje wiersze można przesyłać na adres redakcji: redakcja@libertas.pl

DO Przy dźwiękach szopenowskiego walczyka, Pamiętasz? walca z nutą minorową, Z ust twych upadło pierwszych wyznań słowo I zamąciło kadencję miarową Słodkiego szopenowskiego walczyka. W świetle drżącego dwojga świec płomyka Stałeś przede mną z pochyloną głową, Przy dźwiękach szopenowskiego walczyka, Pamiętasz? walca z nutą minorową, Gdy z ust namiętne padło wyznań słowo. Cyt... znowu dłoń ma klawiszy dotyka, I znowu w nutę wpadam minorową, I znowu dziwny żar wskroś mnie przenika, Zda się, że słyszę słodkie wyznań słowo Wśród dźwięków szopenowskiego walczyka... Franciszka Arnsztajn

BEZ PIĘCIOLISTNY Cyt... słowik zanucił... bzy białe, bzy liliowe, Pośród bladozielonych kołysząc się liści, Słuchają rozmarzone... on coraz ogniściej, Coraz namiętniej serca wyśpiewuje mowę. Och pamiętam... jak dziś, bzy białe, bzy liliowe Kwitły i słowik nucił, gdy wśród wonnych kiści Chciwie szukałem szczęścia pięciu drobnych liści... Próżno... a tak wierzyłem w wieszczą kwiatów mowę... Dziś znów jak ongi gałąź chciwą zrywam dłonią, Lecz nie szukam już szczęścia... upajam się wonią... Słowik śpiewa... i nagle na księgi mej kartę Spada kwiatek... pięć płatków... o szczęście uparte, Czemuż cię nie znalazłem, gdym szukał tak szczerze? Dziś?... za późno... ni w kwiaty, ni w szczęście nie wierzę. Franciszka Arnsztajn

MAGDALENO Magdaleno! Jak możesz tak mnie nie zauważać? Nazbyt szybko mijać w łuku korytarza! Wytrwałych zalotów tak nie chcieć przyjmować! Uparcie w sufitach swoje oczy chować! Pocałunków wcale kraść mi nie pozwalasz, powłóczystych spojrzeń również nie pochwalasz, ani kiedy mówię, że w brudnej kotłowni chcę z tobą rozpalić ogień tak gwałtowny, że cegła na cegle z murów nie ostanie! Zbudź się w mych ramionach, gdy nastanie ranek, wśród gruzów! Ty ze mną, pośrodku niczego jak pierwsza kobieta kusząca do złego! Stań naga w sam popiół i dymy osnuta jak pośrodku piekieł mego raju wrota! Witold Wieszczek

oceń / komentuj

SENTYMENT Wciąż lubię ten dworzec... Tu, na tym peronie, na śnieżnej pościeli zajrzałem w jej oczy, tutaj uciekałem, gdy nie były moje, tutaj ją powitam, gdy do mnie powróci. I kocham tę plażę, z burz srebrnym ołtarzem! Położę ją na nim w piorunach ze złota. Tutaj ją straciłem, tu ją odnalazłem, Tutaj przed gwiazdami wyzna, że mnie kocha. Znam tamte latarnie, te drzewa przy drodze, pod każdym przynajmniej raz ją całowałem, te wszystkie ścieżynki, od gór aż po morze, gdzie śmiała się do mnie jak letni poranek... Gdzie miałbym wyjechać stąd, tu zostawiłem swe życie, jak piasku rozsypane chwile. Witold Wieszczek

oceń / komentuj

MONOLOG konwencja monologu Strzelę sobie monolog. Co ty na to? Stanę przed tobą i zacznę paplać o tym jak dzisiaj jest ciężko, bo nas zżera konsumpcja. NIE! Co robisz?! Nic nie mów! Jesteś beznadziejnym odbiorcą. Joanna Burgiełł

oceń / komentuj

EROTYKA – PATRIOTYKA konwencja patriotyczno-erotyczna Rozebrałam się i moja irytacja sięgnęła zenitu. Już chciałam, żebyś mnie dotknął, ale twoja ręka zawisła w przestrzeni pomiędzy moim a twoim biodrem. Powiedziałeś: „nie, nie mogę.” Powiedziałeś: „profanacja.” Bym się rozpłakała, ale moja irytacja sięgnęła zenitu! Ubrałeś się i wyszedłeś z miną zbitego psa, z rumieńcem na policzkach, spalony ze wstydu. W liście napisałeś: „twoje znamię na piersi… ma kształt Polski.” Joanna Burgiełł

oceń / komentuj

* * * jeszcze drgają szyny chyba że w czekaniu leżą nieruchomo bo może nadjedzie ten co sens im nada a jeśli już odjechał nie widać różnicy rozkład jazdy srebrzysty tylko sen się śni torom megafonom na stacjach wieżom ciśnień gdzieś między pasażerom jak duchom wszystko ujdzie na sucho semafor w tle jęczy przeklęty Asia Skowronek

oceń / komentuj

* * * Dziewczyny z antykwariatu nie noszą wstążek we włosach nie czytają romansów nie modlą się rano Dziewczyny z antykwariatu klną na kurz i kichają z oczami alergika, z zapuchniętym nosem podwyższają stale standardy obsługi przed snem jedzą pomarańcze i wcierają krem w dłonie i ciągle im żal spłowiałych okładek i stron wyrwanych z kontekstu. Asia Skowronek

oceń / komentuj

* * * zbuduj mi dziś ze swych ramion most łączący noc z nowym dniem… Magdalena Wojciechowska

oceń / komentuj

* * * ukradnij mnie stąd i schowaj… z kieszeni marynarki wyjmij, gdy świat przestanie istnieć… dopiero wtedy zacznę oddychać… Magdalena Wojciechowska

oceń / komentuj

OGIEŃ Cała płonę podmuchem twojego oddechu wokół drgające powietrze wabi mirażami parzysz pożądaniem wtulę się w czerwień i spłonę jak feniks by naga powstać Brygida Błażewicz

oceń / komentuj

JEŹDZIEC Bezpiecznie sadzasz mnie na sobie pozwalasz galopować po równinach marzeń jak samotny jeździec odkrywam przestrzenie ukryte w fantazjach z góry patrzę na zieleń i błądzący uśmiech w trawach  a gdy poczuję zmęczenie ty delikatnie  układając mnie w pościeli spełnieniem zaprowadzisz  do domu Brygida Błażewicz

oceń / komentuj

PAJAC Usiadł pajac na ławce i siedzi. Zdjął czapkę wariata, schował skrzętnie do kieszeni. Patrzy przed siebie, bo i gdzie będzie patrzył niedojda jeden. Mijają go ludzie w pospiechu, w uśmiechu, czasem w podskokach. Co nieostrożniejszy potknie się czasem o jego stopy. Przeklnie taki pod nosem, z przekąsem, lecz nikt nań nawet nie spojrzy. I siedzi sobie pajac pod sosną, coraz smutniejszy, coraz bardziej markotny. Spogląda w wodę, co z deszczu powstała, szuka siebie takiego naprawdę zwykłego, nudnego, z pochmurnym spojrzeniem i takiego, co czasem pomarudzi, że znowu deszcz pada, gdy on właśnie myślał o słońcu. I że kaczeńce zbyt żółte, a wariat wiatr znów gna na złamanie karku Nie znalazł Teraz ławeczka pusta stoi i tylko ludzie się dziwią, że przechodząc obok, nie potykają się już o te same kamienie. Dorota Górczyńska-Bacik

oceń / komentuj

NIE UMIERA SIĘ W MAJU W maju umieranie jest zabronione. Zima jest lepsza na odchodne. Wtedy nie żal kumkania żab, pachnących sosen i wiatru, który pieści, niczym tajemniczy kochanek, wplatając ręce w rozwiane włosy swej wybranki. Boże, jeśli słyszysz, nie pozwól mi odejść na wiosnę. Wybieram deszcze grudniowe lub te listopadowe. Takie, co to palcami stukają po parapecie i zmuszają świece do jasności. Iść cicho pomału ku niebu, w grubych skarpetach, a po drodze spotkać padający śnieg. Dorota Górczyńska-Bacik

oceń / komentuj

SAMOTNOŚĆ nocą nad ranem w dzień i znów nocą w ciszy totalnej płynącego krwioobiegu w oczach załzawionych od nieprzyjaznego wiatru w śladach samotnych na śniegu w zziębniętych dłoniach obcych głosach nieznajomych uśmiechach beznamiętnych rutynowych słowach gestach nieznaczących wszędzie wszędzie dookoła Ryszard Mierzejewski

oceń / komentuj

DRZEWO „Puedo escribir los versos más tristes esta noche...” /Mogę pisać wiersze najsmutniejsze tej nocy.../ Pablo Neruda jak drzewo samotne przy drodze rozebrane z liści obdarte żywcem z kory umiera upokorzone niegodnie ile przykrości i bólu może zadać ktoś komu zaufałeś na którego jeden gest jedno słowo drogie czekasz czekasz i czekasz jak to nagie i ranne drzewo umierające samotnie przy drodze w zapomnieniu między drzewem a drewnem na śniegu jest cierpienie Ryszard Mierzejewski

oceń / komentuj

POTYKAJĄC SIĘ Wiele razy dotykałem szeptem twarde kamienie potykając się o rozżarzone węgle nie bałem się że się zranię bałem się raczej ich obojętności Anna Maciejewska

oceń / komentuj

RZECZY PRZYZIEMNIE Nie martwiły mnie nigdy rzeczy przyziemnie bo na co komu futerał na skrzypce etui na pióro kiedy przestało się ich używać one jednak po latach przywołały mnie swoimi wspomnieniami nakazały przelać myśli na papier uczynić poezję żywą Anna Maciejewska

oceń / komentuj

NIC OSOBISTEGO chcesz mnie przytłoczyć kradniesz okruchy świętej pilnie strzeżonej prywatności nie godzę się na to istnieję po to aby spełniać siebie kreować własną rzeczywistość nie należę do kategorii blond lalek którym  przyświeca idiotyczne motto "diamonds are a girl's best friend" obarczona nadmiarem bezwiednie wciskam delete intuicyjnie odpływam w ramiona taktownej samotności usta zamyka mi kojący dotyk  zbyt czerwonej szminki nie (z)noszę różowych warg zostawiam ten odcień  bardziej legalnym od siebie  feministkom które w dzień walczą z kobiecością nocą marzą o drinkach z palemką malowaniu paznokci  i podstarzałych pakerach  dla nich gotowe są nie tylko stać  przy garach i ściągać stringi na każde  kiwnięcie paluchem ale też radośnie  wyśpiewywać żałobne pieśni w stylu "my heart belongs to daddy" JoAnna Idzikowska-Kęsik

oceń / komentuj

ABDYKACJA kiedyś szczerze wierzyła w anioły. myślała, że naprawdę są. istnieją w innym wymiarze, a w realu przybierają postać ludzi, których kochamy. pragnęła magii. to całkiem naturalne chcieć małych cudów w zimnej codzienności. wierzyć w dobro i piękno oraz szczere intencje. kiedyś kochała nad życie. wierzyła, że miłość zwycięża wszystko. zmienia na lepsze. miała prawo tak myśleć. przecież zakochanie oślepia. wytrzymywała latami: ból, upokorzenia, połamane zęby, sińce pod oczami. nawet matka nie miała pojęcia jak cierpi i ile wylewa łez. kot - cichy świadek horroru zlizywał łzy z jej policzków. czuwał, gdy nocą próbowała przeciąć cienką linię życia. jednak uparcie nie umiała odejść. na nic się zdały rady przyjaciółek, donosy sąsiadów i innych życzliwych. przysięgała - to zobowiązuje. abdykowała w momencie, gdy pijany anioł z premedytacją podpalił jej włosy. tej korony nie umiała unieść. teraz jest królową samej siebie. anioł z połamanymi skrzydłami pisze grypsy do innych upadłych aniołów, w których nie wierzy już nikt. aureole płoną pomiędzy bajkami. JoAnna Idzikowska-Kęsik

oceń / komentuj

JESTEŚ Jesteś moim wiatrem, wiejącym wśród drzew. Czuję twój lekki powiew. Jesteś moim słońcem świecącym na niebie, gdy jestem w potrzebie. Jesteś moim powietrzem wdychanym codziennie dającym żyć niezmiennie. Jesteś moim oceanem wezbranym w głębinach moich zmysłów krainach. Jesteś moim rajem kwiatów i kolorów tęczy. Pozostanę w twej obręczy. Halina Herbszt

oceń / komentuj

RAJSKA MIŁOŚĆ Coraz mniej słońca nad miastem w górze. Dzień dobiega końca. Błysnęło w chmurze. Nadciąga trochę niżu, wiatr kołysze drzewo. Pada już w pobliżu, a ktoś mówi ” Ewo”. Rozgląda się ona, zauważa Adama. Deszczem trafiona, ale nie jest sama. Zbliża się do niej, parasol rozkłada. Więc deszczu lej, niech sobie pada. Niech zwilży ziemię, roślinność i kwiaty. Miłość nie drzemie, żyje od rajskiej daty. Halina Herbszt

oceń / komentuj

CZŁOWIEK WOLNOŚCI Piszę o imprezie owej W Filharmonii Narodowej Utwór o doniosłej sprawie O Kaczyńskim Jarosławie W podniosłej uroczystości Gościł więc Człowiek Wolności Tam też w podniosłej narracji Miał kilka super laudacji Sprawa otóż to niemała Pani Premier głos zabrała Która zna rodaków życie I mówiła znakomicie Mowa była Jej wspaniała Prezesowi dziękowała Ze wzruszeniem też mówiła Że od Niego się uczyła Co to wolność demokracja Że to Polski słuszna racja Najważniejsze są idee I już lepiej nam się dzieje Program więc zrealizuje Tak to widzi i tak czuje I wolności bronić będzie Tu i teraz no i wszędzie… Karnowscy na gali byli Oni także przemówili Głos był w imieniu redakcji Piękne słowa pełne gracji Różne wątki więc się snuły O decyzji kapituły O historii o sukcesach Tutaj w Polsce i na kresach Kaczyńskiego doceniono Zasług wiele wymieniono I o Państwie o wolności O empatii życzliwości Zaś Zaremba miał przemowę Streścił pięknie tę odnowę Mówił pięknie mówił ślicznie I nadzwyczaj dynamicznie Powspominał dawne czasy Gdy wolności chciały masy Gdy potrzebny był ktoś taki Z myślą wolną niby ptaki Wspomnieć trzeba też o liście Przedstawionym uroczyście Pan Prezydent słał życzenia Gratulacje pozdrowienia Zaś Pan Prezes mówił pięknie Że aż serce w człeku mięknie Jak wciąż dążył do wolności Wczoraj dzisiaj i w przyszłości Bardzo ważne padły słowa Jak najlepsza mędrca mowa Pan Prezes świetne ma mowy I to wszystko mówi z głowy Aby Polska wielka była By dostatnio ludność żyła Byśmy wolnym krajem byli I w wolności zawsze żyli… POSTSCRIPTUM Jak mam temat podsumować Trzeba tylko gratulować Nieskończona zasług lista Oczywistość oczywista… Mieczysław Góra

oceń / komentuj

DISCO POLO – TRWA Kultura dobrze się miewa Disco polo wciąż rozbrzmiewa Słychać muzę tę wokoło Grają wszędzie na wesoło I tu mówiąc tak w zasadzie W domu w kinie na estradzie Wszędzie słychać skoczne nutki Na pociechę i na smutki Grają teraz disco wszędzie I tak teraz pewnie będzie Nutki stare nutki nowe Wszystkie one są szałowe Prawie każdy czuje wenę Wielu ciągnie też na scenę I spuentuję tutaj ładnie Że wciąż tańczy ona dla mnie Słowa pięknie ułożone Choćby oczy te zielone O bieliźnie też w kropeczki I tematy z różnej beczki Różne wątki i tematy Ciepłe w tekstach są klimaty O miłości i wzruszeniach O najskrytszych też marzeniach O urokach namiętności Co nas cieszy a co złości Wszakże różne gusta mamy Różne pieśni więc śpiewamy Prosta bywa czasem gadka Bardzo wielu lubi Radka Więc istotny wątek będzie O lubianym wciąż „Weekendzie” I jak wielu w kraju prawi „Weekend” ludzi ciągle bawi Tak rozwija się wciąż sztuka Wspomnieć choćby Martyniuka Trudno Go pominąć przecie Gdy z Marylą wraz w duecie Na Sylwestra wystąpili I nas wszystkich fest bawili Różne w pieśniach elementy Szlagier "Perły i diamenty" "Solaris" uwodzi fanów Widownię - panie i panów Wielbiciel posłuchać musi Sławka Człapę, Adę Yushi I "Max Bayer" wszak go znacie Zapraszacie i go macie Duet "Justyna i Piotr" znam Czasem nawet z nimi gram Z "Antkiem Szprychą" świat zjechałem Oczywiście z Nim też grałem Nie o wszystkich tu wspomniałem O nich też nie zapomniałem Mojej szpalty wielkość znacie Resztę sobie dośpiewacie POSTSCRIPTUM O muzyce wieszcz tak prawi Jednych złości innych bawi I jak poseł zaś podaje "Muzyka łagodzi obyczaje" Mieczysław Góra

oceń / komentuj

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.