Kącik poezji > Wybór wierszy

Wybór wierszy – czerwiec 2009

Bardzo dawno temu, kiedy objąłem w posiadanie własny pokój urządziłem sobie między dwoma segmentami małą biblioteczkę. Układając książki wpadła mi w ręce cała seria małych tomików poezji. Zaglądałem do każdego i po kilku wierszach odkładałem na półkę, aż trafiłem na książeczkę z której fioletowej okładki wbijała we mnie wzrok piękna nieznajoma dziewczyna. Nad jej oczami widniały duże, lekko pożółkłe litery: DICKINSON. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że autorka żyła w XIX wieku, ani że zdjęcie na które patrzę zostało poddane drastycznemu retuszowi i niewiele w nim z oryginału zostało. Nie wiedziałem też, że napisała aż 1775 wierszy, z czego zaledwie kilka zostało opublikowane za jej życia, a większość znalazła dopiero jej młodszą siostra już po śmierci poetki.

Na szczęście wiersze spodobały się ich pierwszemu odbiorcy i zostały wydane (choć w mocno zmienionej formie), na szczęście zostały również wydane w Polsce i oto teraz ja trzymałem je w rękach i nie chciałem na półkę oddać. Było w nich to coś, jakaś magiczna, uzależniająca siła. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Miłość do Emily Dickinson, poetki która...

Witold Wieszczek

Umarła, i to w taki sposób, że gdy jej oddech się skończył, spakowała swój skromny tobołek i wyruszyła do słońca.

Swoje wiersze można przesyłać na adres redakcji: redakcja@libertas.pl

Success is counted sweetest By those who ne'er succeed. To comprehend a nectar Requires sorest need. Not one of all the purple host Who took the flag to-day Can tell the definition, So clear, of victory! As he, defeated, dying, On whose forbidden ear The distant strains of triumph Burst agonized and clear! Emily Dickinson

Najsłodszy zda się sukces, kiedy się jest na dnie. Oceni dobrze nektar ten, co z upału schnie. I żaden z tych zwycięskich, którzy sztandar zdobyli dziś, nie zdoła jaśniej pojąć, czym złoty lauru liść - niż ten, co zwyciężony słyszy spływając krwią, jak od przeciwnej strony surmy triumfu brzmią. tłum. Kazimiera Iłłakowiczówna

* * * Życie nasze Zakręcona droga Trawa zielona Rosy kropelka Życie nasze W łuk wygięta tęcza Wielka czarodziejka Pełna tajemnic muszelka Życie Moje Życie Twoje W dłoniach ukryta Biała perełka Monika Porzucek

oceń / komentuj

* * * Idą znalezione Białe Szare Czerwone Idą sobie W butach na obcasach Zamaszystym krokiem Z wiosennym radosnym podskokiem Idą wczorajszą nucąc piosenkę Mrużą oczęta błękitne Z wielkim wdziękiem Idą swobodnie Lekko I modnie W dłoniach trzymając słońce W ustach przygryzając trawy źdźbło Idą sobie uśmiechnięte W tęczowe barwy ubrane Marzenia Białe Czerwone szare Monika Porzucek

oceń / komentuj

ZA MGŁĄ MOJEJ POKUTY Poznałam Cię na brzegu snów i nagle obudziłam Twoje oczy by na zawsze popłynąć nieznaną mgłą nie wiem czemu przemierzam korytarze bez słów wytchnienia z głosami dusz przekraczam wieczną śmierć A Ty stoisz nad moim grobem wpłątałeś czarny różaniec w jego stary krzyż już niczym nie przypominam panny młodej przykrytą płomieniem nocnych świec w podrapanej skrzyni od zdrad ostatnia zamykam nasz cmentarz Marta Strączyńska

oceń / komentuj

RYSY MOKRYCH ŚCIAN Spojrzałam na liście ostatniej jesieni nie widziałam Ciebie w nich dlaczego nie slyszysz moich snów nie mogę być Twoim cieniem by zasypiać w ciemnościach ścian Jestem Twoim samotnym spojrzeniem przez zmoknięte okna deszczem zapisuję naszę ostatnie dni już nie chce zamieniać poskładanych wierszy na gorzkie łzy odchodzę prawdziwym niebem w krwawych pocałunkach zanurzam ostatnie spojrzenia na martwych ustach Marta Strączyńska

oceń / komentuj

NIEWIDZIALNA jestem spacerową razem tylko w parku nie można mnie dotknąć ani pocałować nie jestem kochanką do łóżka ani muzą poetów jestem tylko szarą rzeczywistością szepty w ciemności ubierają mnie w imiona ukołyszą barwy lata dawniej w szafie skrywane jestem rozmową razem tylko w kawiarni tam nas nie usłyszą poeci słowa zachłanni nie jestem miłością unoszącą serca ani też radością promieniującą uśmiechem jestem małą iskierką nadziei która z upływem lat gaśnie trzymasz w dłoniach obu a nie możesz dotknąć Dorota Książek

oceń / komentuj

DROGA DO SZCZĘŚCIA sploty wydarzeń zazwyczaj nie są przypadkowe i nieważne czy ktoś zapisał je w gwiazdach czy też uknuł na twoją cześć ponownie przejawia chęć istnienia takie "deja vu" oglądasz filmy z poprzedniego życia nie łatwo wyrzucić dawne obrazy pragniesz na nowo rzucić kości znów los w twoich rękach bierzesz go pielęgnujesz już znasz jego wartość wiesz jak łatwo wszystko stracić trudniej odbudować zaufanie do samego siebie kiedy wokół czai się obłuda i drobne grzeszki kuszą zmysły nie poddajesz się idziesz na przód drążysz kolejny znak na drzewie niech wiedzą że wybrałeś własną drogę do szczęścia Dorota Książek

oceń / komentuj

PRZY ZBIERANIU WIŚNI (dla dziadka) Nazbierałem wiśni kosz co nadzwyczajne ogród rodzi świeżość i słońce zamknij na rok wszak tylko Ty potrafisz to zrobić Ja dam słodki, ciemny sok cierpkości niepozbawiony Ty dasz wiedzę starych rąk i spirytusu gorycz Tak w jednej butli wspólny trud dojrzewać będzie z czasem gdy minie lato, zimy chłód urżniemy się tym razem Józef Śliwiński

oceń / komentuj

SCHIZOFRENIA Ponuro skrzypi zamknięte okno w kącie pokoju skulona samotność stara kanapa i dwa fotele i to bezduszne ich spojrzenie Opętanie zatruwa wszystkie sny ubrane w strach pławi się w krwi od pierwszych dni wciąż na szyi nóż nie opuszcza nigdy niczym wierny druh Pod łóżkiem szczeka spalona karta za drzwiami z siekierą czeka sąsiadka szary kołtun z myśli łapie wiatr na co czekasz głupcze, łap te myśli łap Skulony w kącie ze strachu, obłędu drgania płaczliwego, nerwowego śmiechu w ciszy od ścian odbija się echo "dlaczego oni zostawili mnie samego" Józef Śliwiński

oceń / komentuj

XL NA WSI Leżymy w chorobie, każde w swoim łożu, gorączka nas trawi, a głos w gardłach staje... Może tak jest lepiej? Nie powiesz nikomu, że może zostało wszystko powiedziane... Leżymy w pościeli czystej, śnieżnobiałej, aż nudnej - wypranej z grzeszków i historii; nie zmąconej wcale Twoimi nogami, zapachami naszej niedawnej Arkadii. A za oknem Zosia tańczy w rannej rosie, przegląda swój uśmiech w wesołym ruczaju i zaraz zdrowieję, widząc zwiewną Zosię jak pokłada w wodę swoje miłe ciało... I już na ten widok żywiej bije serce i znowu chce kochać, kochać jeszcze więcej! Witold Wieszczek

oceń / komentuj

XLI OSTATNIE CAŁOWANIE Ile są więc warte zgubne pocałunki? Ile za te usta można by zapłacić? Co mu oddasz w zamian by zrównać rachunki i z kim się nie spotkasz żeby go zobaczyć? Czy te sto srebrników dobrą ceną będzie? A może mu oddasz wszystko co posiadasz? Może na gałęzi zgubisz jeszcze więcej, coś czego mu wcześniej w nocy nie oddałaś. Już późno; raz jeszcze dobrze się zastanów, w winie tak jak we krwi kropla prawdy drzemie; już dość pocałunki zrodziły kurhanów, i ten niejednego pod ziemią zagrzebie. Była noc kwietniowa, ciemność szła do gaju, kochała go na ziemi, a było jak w niebie. Witold Wieszczek

oceń / komentuj

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.