Kącik poezji > Wybór wierszy

Wybór wierszy – grudzień 2010

W styczniu roku 1940 Niemcy nakazali opróżnienie Hotelu Europejskiego w Warszawie. Mieszkał tam słynny poeta, który już od dłuższego czasu chorował na syfilis. 13 stycznia przewieziono go do Szpitala Dzieciątka Jezus, gdzie po pięciu dniach zmarł. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu był nowotwór przysadki mózgowej i niewydolność krążenia.

Jednak tak naprawdę - jak zauważył jego kuzyn, również poeta, Tadeusz Boy-Żeleński - Dla świata umarł od dawna - przeszło ćwierć wieku temu. Nieubłagana choroba dzieliła go od ludzi zasłoną prześladowczych urojeń. Nieubłagana choroba odebrała mu wzrok, odebrała rozum, pozbawiła możliwości tworzenia. Kazimierz Przerwa-Tetmajer ostatni, ósmy tomik poezji wydał w roku 1924, szesnaście lat wcześniej.

Umierał prawie zapomniany, ten, który był jednym z najpopularniejszych poetów Młodej Polski, ten, który został obwołany poetą pokolenia po tym, jak w 1894 wydał był drugi tom swoich poezji. Ten, który był jednym z pierwszych polskich taterników. Ten, o którego podbojach miłosnych krążyły legendy, za którym zakochane kobiety jeździły na drugi koniec Polski.

Kazimierz Przerwa-TetmajerSzczerze mówiąc miałem dylemat, bo z jednej strony jego poezja świetnie pasuje do końca jesieni, do końca roku... z drugiej, może lepiej byłoby właśnie zaproponować coś mniej schyłkowego? Ostatecznie postanowiłem, że jednak Tetmajer, z góry jednak ostrzegam ludzi bardziej wrażliwych, by poprzestali na lekturze tych dwóch wybranych wierszy i nie szukali na własną rękę więcej, a także by nie mieszali Tetmajera z alkoholem. Jego poezja sama w sobie jest upijająco-wciągająca, czasem ciężko się jej oprzeć i w zasadzie to, że wiek XXI się dopiero zaczął, niczego nie zmienia, prawda?

Cóż więc jest? Co zostało nam, co wszystko wiemy, dla których żadna z dawnych wiar już nie wystarcza? Jakaż jest przeciw włóczni złego twoja tarcza, człowiecze z końca wieku?... Głowę zwiesił niemy.

Witold Wieszczek

Swoje wiersze można przesyłać na adres redakcji: redakcja@libertas.pl

EVVIVA L´ARTE! Evviva l'arte! Człowiek zginąć musi - cóż, kto pieniędzy nie ma, jest pariasem, nędza porywa za gardło i dusi - zginąć, to zginąć jak pies, a tymczasem, choć życie nasze splunięcia niewarte: evviva l'arte! Evviva l'arte! Niechaj pasie brzuchy, nędzny filistrów naród! My, artyści, my, którym często na chleb braknie suchy, my, do jesiennych tak podobni liści, i tak wykrzykniem: gdy wszystko nic warte, evviva l'arte! Evviva l'arte! Duma naszym bogiem, sława nam słońcem, nam, królom bez ziemi, możemy z głodu skonać gdzieś pod progiem, ale jak orły z skrzydły złamanemi - więc naprzód! Cóż jest prócz sławy co warte? evviva l'arte! Evviva l'arte! W piersiach naszych płoną ognie przez Boga samego włożone: więc patrzym na tłum z głową podniesioną, laurów za złotą nie damy koronę, i chociaż życie nasze nic niewarte, evviva l'arte!Kazimierz Przerwa-Tetmajer

A KIEDY BĘDZIESZ MOJĄ ŻONĄ... A kiedy będziesz moją żoną, umiłowaną, poślubioną, wówczas się ogród nam otworzy, ogród świetlisty, pełen zorzy. Rozwonią nam się kwietne sady, pachnąć nam będą winogrady i róże śliczne, i powoje całować będą włosy twoje. Pójdziemy cisi, zamyśleni, wśród złotych przymgleń i promieni, pójdziemy wolno alejami, pomiędzy drzewa, cisi, sami. Gałązki ku nam zwisać będą, narcyzy piąć się srebrną grzędą i padnie biały kwiat lipowy na rozkochane nasze głowy. Ubiorę ciebie w błękit kwiatów, niezapominajek i bławatów, ustroję ciebie w paproć młodą i świat rozświetlę twą urodą. Pójdziemy cisi, zamyśleni, wśród złotych przymgleń i promieni, pójdziemy w ogród pełen zorzy, kędy drzwi miłość nam otworzy.Kazimierz Przerwa-Tetmajer

CZEKAJĄC NA SWOJĄ KOLEJ Czy znasz taką stację przez czas zapomnianą, maki, co skuliły główki przestraszone, podniszczony peron porośnięty trawą, budynki opuszczone kurzem oszronione? Miejsce nawiedzane przez pociągów cienie, co ciągną po horyzont długą wstęgę maków, ścigasz je, biegnąc niemal jak szaleniec, ale nie masz szponów ani skrzydeł ptaków Choć wiele w głowie myśli i chęci przeróżnych, i dłonie masz olbrzymie, ale w garści pusto, powróć do szeregu niedoszłych podróżnych może twój wagonik podstawią już jutro? Beata Gradowska

oceń / komentuj

NIE PO DRODZE Jedno idzie naprzód, drugie w inną stronę, jakoś nigdy wspólnie jest im nie po drodze Bo to los przekorny zakpić sobie chciał, dmuchał w obie strony i w dwa wiatry grał Jedno skręci w prawo, drugie pójdzie skosem, trudno żyć oddzielnie i pogodzić z losem Bo to los przekorny zakpić sobie chciał, dmuchał w obie strony i w dwa wiatry grał W wiecznej samotności, smutku wielkiej trwodze, stale im do siebie ciągle nie po drodze Bo to los przekorny zakpić sobie chciał, dmuchał w obie strony i w dwa wiatry grał Lata upłynęły i kiedyś o świcie dwie samotne dusze zakończyły życie Bo to los przekorny zakpić sobie chciał, dmuchał w obie strony i w dwa wiatry grał Dwa kondukty poszły, każdy w inną stronę i nawet im wtedy było nie po drodze Bo to los przekorny zakpić sobie chciał, dmuchał w obie strony i w dwa wiatry grał Beata Gradowska

oceń / komentuj

CV od narodzin gdy oczy odnalazły świat-ło w bezmiarze dni odraczanych codziennie jestem tylko obietnicą która nie do trzyma siebie wygłodniałe zmysły zanurzają się w morzu pułapek rozpadam się jak wąż podczas wymiany skóry jednak wciąż widzę słyszę i rozumiem uderzam w ściany ciała aż do dnia w którym zjedzą mnie koty tuż po ostatnim drgnięciu powiek Oliwia Betcher

oceń / komentuj

W DNIU SZESNASTYCH URODZIN przestałam wieszczyć wierszem nie chcę już żadnych wizji za dużo tych powieszonych poranków i utopionych wieczorów zwyczajnie poczekam na czas kiedy stanę się konkretem a nie metaforą śmieci i długo przed dwudziestą pierwszą świeczką zacznę grać w tysiąca i pić whisky z bogiem którego unikam Oliwia Betcher

oceń / komentuj

IX KOSZMAR Mam sny, w których dzieciom grozi niebezpieczeństwo Od zniekształconych, upiornych dorosłych Kobiet o ciastowatych ciałach, hotelowych gości Sączących drinki w barze, a na dworze ciemno Mam sny, w których dzieci chcą do domu wracać A tu je ktoś je po francusku w holu zagaduje Budynek ma sto zakamarków i wszędzie znajduję Ludzi o nieludzko przemienionych twarzach Mam sny, w których moja pomoc na nic się nie zdaj Wyprowadzam na zewnątrz pary pomylone Sztorm mi dzieci rozprasza, każde w inną stronę Budzę się i umieram, bo gdzieś poszły same Klaudia Spodniewska

oceń / komentuj

X ALICJA Z życia też się wyrasta, ja właśnie wyrosłam W drzwiach tego mieszkania ledwo mieszczę głowę Dawno moje ramiona uciekły przez okna Tylko nogom nikt nie mówi dokąd mogą odejść I tak siedzę tutaj w kucki, stałam się za wielka Bez popijania żadnej magicznej nalewki Gdybym teraz znalazła cudowne ciasteczka To bym je podzieliła spokojnie na części Klaudia Spodniewska

oceń / komentuj

* * * śniadanie na śniegu - przed kościołem bezdomna karmi gołębie Teresa Grzywacz

oceń / komentuj

* * * "Cicha noc" - śpiew z wiejskiego kościółka wiatr niesie w dal Teresa Grzywacz

oceń / komentuj

MODLITWA PRZEŁAJKOWA słońc łagodnych proszę przynieś mi Panie pamiętaj tylko o tych o których nie pamiętałem nie proszę o wiele chyba mój Panie słońc dogasających przynieś mi parę niechaj drzewa przecudownie obrodzą możesz im dopomóc więc proszę Cię dopomóż a gdy czas nadejdzie obsyp trawę gruszkami do kosza je zbieraj moimi rękami jak najczęściej prowadź gdzie stary mielił młyn mnie i moją Sarenkę prowadź ile sił bo tam jakoś spokojniej i ciszej jest o wiele tam mimo że tutaj a jednak bliżej Ciebie i jeszcze jedna prośba ostatnia mój Panie bądź przy mnie proszę gdy oddychać przestanę i podaj mi swą rękę jak z ciała już opadnę w niej swoje powietrze o którym nigdy nie zapomniałem Przełojcan

oceń / komentuj

JESZCZE TYLKO PARĘ DNI wiem ptaszku ty też czekasz na wiosnę wiem wędrowcze co go nosisz wiem wiem brzózko ty też czekasz na wiosnę wiem wieczności co ją drążysz wiem przydrożny strumyku mijany mój co dzień nie mów nikomu ja też nie powiem ty to wiesz i ja to wiem wiem Romanie ty też czekasz na wiosnę wiem do pieca nie ma już co włożyć wiem o nadziejo moja niezmierzona dzięki tobie jeszcze nie konam dzięki tobie nie konam jeszcze nie i Pan Panie Gienku Pan też czeka wiem by schodów już nie odśnieżać wiem wiem Cieszynie mój najdroższy jak tęsknisz do swej wiosny proszę nie mów nic wiem Przełojcan

oceń / komentuj

POD OSŁONĄ NOCY Pod osłoną nocy wyjdę z Czarnej Wieży, ciemny las pokonam, przepłynę jezioro, znajdę Twoje okno i pokój gdzie leży Twój włos, Twoje wargi, Twoja pierś i łono. Pod osłoną nocy wolno Cię podniosę, nikt się nie obudzi, nie wezwie rycerzy. Potem nad jeziorem i przez las przeniosę Twój brzuch, Twoje dłonie wprost do Czarnej Wieży... Pod osłoną nocy szeptem Twoje imię wymówię trzy razy oblewając skronie, a woda cudownie Twoją pamięć zmyje i wszystko co było w ciemności utonie. Przyciągniesz mnie wtedy i spytasz spragniona: czy już niepotrzebna nam nocy osłona? Witold Wieszczek

oceń / komentuj

LO... taka jesteś rozespana ziewająco-rozczochrana twoja noga ręka biała gdzieś sukienka zmarnowana taka jesteś rozespana taka jesteś nieubrana mignął znów kawałek ciała tak niegrzecznie zaraz z rana gdzie mnie ciągniesz ukochana taka jesteś nieubrana tak figlarnie roześmiana twoja buzia pierś kolana w górę w dół podłoga ściana krzesło stół noga złamana tak figlarnie roześmiana Witold Wieszczek

oceń / komentuj

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.