Wrzesień kusi nas dojrzałymi, smacznymi jabłkami, jak niegdyś Ewa kusiła Adama. Wrzosy kwitną, a sady uginają się od owoców. Ten miesiąc jest obfity w zbiory. Jabłka, gruszki, śliwki, porzeczki, jeżyny, poziomki, jagody, kasztany, orzechy, żurawiny. Najedzmy się świeżych i dorodnych owoców na zapas. Co nie zmieści się w żołądku, znajdzie swoje miejsce w słoikach na półce jako przetwory. Lasy zapraszają na grzybobranie. Tam czekają na nas grzyby, które wypełnią niejeden kosz, co jest sygnałem, żeby oderwać się od komputera i telewizora, a zażyć świeżego powietrza i się dotlenić. W dodatku na stole pojawią się między innymi pyszne zupy grzybowe, smażone i duszone potrawy z grzybów oraz sosy. Smak marynowanych gąsek jest chyba każdemu znany. Tak, koniecznie trzeba skorzystać z tego, co niesie nam wrzesień.
Po żniwach odbywają się huczne dożynki, ludowe Święto Plonów z obrzędami dziękczynnymi, które kiedyś przypadało na 23 września. Przysłowie powiada: „Gdy nadejdzie wrzesień, wieśniak ma pełną stodołę i kieszeń”. W tym miesiącu osnuje nas babie lato, kiedy podczas spaceru w alejkach spadną nam rude kasztany na głowę. Ptaki powoli cichną i zbierają się do odlotu. Wtedy drozd śpiewak rozpoczyna swoją wędrówkę, a wraz z nim powędrujmy do naszego wrześniowego kącika poezji.
Halina Herbszt
Swoje wiersze można przesyłać na adres redakcji: redakcja@libertas.pl
PORANNE BIAŁE... Poranne białe płyną mgły pod Beskid modrosiny; nad Granatami słońce się lśni przez srebrne pajęczyny. W kotlinie, nisko, schodzi cień w ciemnych jeziorek głuszy; blady, jesienny, powstaje cień i ranną rosą prószy. Na hali deski pustych strzech z daleka lśnią od słońca; dokoła trawa, kamień i mech, pustka, jak grób milcząca. Spoza przełęczy lecą mgły, z szumem sie w górze mącą i zapadają jak ludzkie sny, w przepaść jak grób milczącą.Kazimierz Przerwa-Tetmajer
DESZCZYK Mój deszczyku, mój kochany, Nie padajże na te łany, Nie padajże na te kopy, Bo my dzisiaj zwozim snopy. Wio, koniki, wio! Bokiem, bokiem, za obłokiem Idzie chmurka raźnym krokiem: A my chmurkę wyprzedzimy, Wszystkie snopy pozwozimy. Wio, koniki, wio! Spojrzę w górę, klasnę z bata, Już i chmurka się rozlata, Jasne niebo nad głowami, Białe pyły za wozami. Wio, koniki, wio!Maria Konopnicka
oceń / komentuj...NA STRYCHACH DOJRZEWAJĄ ORZECHY... na strychach dojrzewają orzechy ćmy i młode wiedźmy pomarańcze się suszą na zapach wciska dym z nieszczelnego komina pod nogami pająków szeleszczą martwe skrzydła much i zbłąkanych motyli strużki światła wąską drogą korników mimowolnie wwiercają się w zaduch stare wiedźmy pochowane po kątach przędą siwe włosy niczym babie lato Marta Grudnik
oceń / komentujDO TWARZY KOBIECIE W NATCHNIENIU do twarzy kobiecie w natchnieniu wygląda trochę jak wariatka trochę jak femme fatale w zmysłowym rozdrażnieniu szept brzmi jak krzyk krzyk brzmi jak szept pomyłki na porządku nocnym godzina duchów mija niezauważona świty i zmroki mijają się z celem smok pisopis rwie się na uwięzi myśli w popłochu pierzchają gdzie pieprz pachnie goń je potem jak nieuchwytną mgłę do twarzy kobiecie w natchnieniu wygląda trochę jak wariatka trochę jak femme fatale najchętniej ubrałabym się w natchnienie ale ono takie przezroczyste Marta Grudnik
oceń / komentujWRZESIEŃ GRZESZEŃ Wrzesień grzeszeń pozaplatał nasze nogi w końcu lata, gorsząc wszystkich, co zajrzeli i ujrzeli nas w pościeli. Naniósł słodkich jabłek z sadu (na złość z piekielnemu gadu) nieświadomi więc grzeszności kosztowaliśmy... miłości! Potem patrzył, nic nie mówił, ani groził, ani chlubił, miecz ognisty miał zgaszony i nie gwizdał na anioły. A my, w złotych nitkach słońca, pieściliśmy się bez końca, wznosząc własny, mały Eden, gdzieś we wrześniu, chyba, nie wiem. Witold Wieszczek
oceń / komentujZAMYŚLIŁAŚ Zamyśliłaś mi się w myślach. W myślach się mi zamyśliłaś. Głos straciłem w Twoich ustach Głowę dla Cię tracę. Miła! Zachłysnąłem się jak wodą, tym uczuciem, tym pragnieniem, Twoją duszą uświęconą, Twoim ciałem niby niebem. Zatrwożyłem się tym strachem, co się głupio jutrem trwoży, że Cię kiedyś nie zobaczę, że nie wstaniesz, nie otworzysz! Witold Wieszczek
oceń / komentujLEGENDA BATTLE CREEK w amerykańskich laboratoriach duch doktora Kellogga w nocy uruchamia wirówki tłucze pipety i rurki sól planety sypie się z jej jądra sól planety syntetycznie dobra w białych laboratoriach masowa wiara w dzieci Harvarda duch Kellogga bezradnie się rozgląda jedliśmy płatki i masło nic się nie stało Klaudia Mazur
oceń / komentujKOSZMAR W BIBLIOTECE Kalifornia wyciąga Stanford przed siebie jak niedopalone światło na uniwersytecie jeszcze jacyś gorliwcy drzemią w bibliotece do biblioteki już się zbliża wielka asteroida Klaudia Mazur
oceń / komentujJESIENNA PROŚBA Dobry Panie Boże Uchyl mi nieba Tej jesieni Daj trochę ciepła Wczesnym wieczorem Kiedy strudzona Wrócę do domu Niech na mnie czeka Szklanka herbaty Z sokiem malinowym Spóźniony gość Zwyczajna rozmowa Od serca do serca Kot za piecem Uchyl mi nieba Jeszcze tej jesieni Regina Nachacz
oceń / komentujLAMPA Dobrze mieć dom Ciepły kąt, lampę Z zielonym abażurem - Swojską poezję Na codzienną Prozę życia Regina Nachacz
oceń / komentujWITAJ JESIEŃ Rano obudziła jesień, zapukała w okienko. Dziś pierwszy dzień. Powitaj mnie panienko. Przynoszę wam złoto, maluję czerwienią liście. Przychodzę z ochotą. O mnie pamiętaliście. Kolorowe mozaiki układam w parkach. Świat jest jak z bajki, wiatr gra na fujarkach. Wierzby, lipy i klony nucą jesienną balladę. Krajobraz ozdobiony uświetnia biesiadę. Deszczu małe kropelki zrzucę na gałązki brzóz. Schowam swoje pędzelki zanim nadejdzie mróz. Halina Herbszt
oceń / komentuj15 WRZESIEŃ 100 dni do Wigilii zostało. Wiosna i lato już przeleciało. Mamy nadchodzącą jesień. A dziś jest 15 wrzesień. Jesień ubiera już złotą szatę. Za 100 dni choinka ozdobi chatę. To wszystko ma swój urok i czar. Cztery pory roku to od Boga dar. Halina Herbszt
oceń / komentujLEGENDA O POZNANIU O Poznaniu sen dziś miałem A co śniłem opisałem Sen mój był tu nadzwyczajny Kolorowy. Miły. Fajny. Na Półwiejskiej tu na skwerze Stary Marych przy rowerze Baja ciągle swe pierdoły Że nasz Poznań jest wesoły Że rozwija się wspaniale Że budują coś tu stale No i każdy się też dowie Że jest dworzec wciąż w budowie Wątki były historyczne I przypadki bardzo liczne Więc podjąłem tu swe kroki By rozświetlić legend mroki A więc byłem przy Operze I swym oczom tu nie wierzę I przecieram oczy z strachu Gdyż koń lata tam na dachu Stary Rynek odwiedziłem Podumałem i pobyłem Podziwiałem przy fontannie Jak jest wszystko nienagannie Wszak wiadomo Poznaniacy Są zwyczajni.. ciężkiej pracy I porządku.. solidności Wciąż to czyni im radości A kto zechce nich mi wierzy Że koziołki są na wieży A że zwyczaj taki miały To codziennie się trykały Czym sprawiały full radości Wśród przybyłych tutaj gości Wzruszeń co dzień jest tu wiele W dni powszednie i w niedziele Zaś nad Wartą chwile byłem Nogi w nurcie pomoczyłem Popatrzyłem tu na wiry Oczywiście jadłem pyry Zaś z wymborka piłem wodę By zachować dawną modę Oczywiście się pochwalę Spróbowałem też rogale I nim chwila jedna minie Też podumam przy Cybinie Wspomnę stare dobre czasy I pozwiedzam wokół lasy W starym zoo także byłem Tu dopiero się zdziwiłem Kiedyś był bardzo ogromny A dziś mały.. no i skromny Na Ostrowie Tumskim byłem Ducha Mieszka zobaczyłem I spytałem co nowego A szczególnie u Chrobrego Słowa też nie padły żadne Tylko gesty były ładne Było wiele dostojności Dużo troski.. życzliwości I na Targach byłem chwile A wszystkiego tutaj tyle Że nie sposób opowiedzieć A dopiero wszystko wiedzieć O Matejkę zahaczyłem Do Urzędu zaś wstąpiłem I w najlepszym właśnie czasie Odwiedziłem panią Basię A że humor dobry miałem Na dożynki się wybrałem Wszedłem do Parku Wilsona Ot, legenda ułożona POSTSCRIPTUM Baśń ta ciągle jest tu żywa Nowych zdarzeń wciąż przybywa Miasto rośnie dynamicznie I wygląda bardzo ślicznie Może będzie kiedyś wątek Aby wspomnieć znów początek Posłuchajcie mego zdania I zapraszam do Poznania EPILOG I czy zgadnie może który Fakt że schodzą się tu Góry I to wcale nie jest bzdura Wszak i autor wiersza... Góra Może kiepskie to bazgranie Znów pisane na kolanie Więc wybaczcie znowu przecie Mizernemu wciąż poecie Mieczysław Góra
oceń / komentujDEBATY TUSK – GOWIN NIE BĘDZIE Proszę Państwa. Jest nowina. Tusk wyrzucić chce Gowina. W mediach w prasie w Internecie. Trwa dyskusja o tym przecie. To naprawdę wielka heca. Że się naród tym podnieca. W gwiazdach wszakże zapisane. Nic ważnego się nie stanie. Zaś panowie się pokłócą. Zaś do rozmów może wrócą. Zaś pogodzą się medialnie. Zaś rozejdą się banalnie. Duma będzie urażona. I nie padną se w ramiona. Żal i smutek i frasunek. Odepchnięty pocałunek. No a partia w dół w sondażach. A więc trudno.. tak się zdarza. Może w tym jest palec Boży. Więc się nową partię stworzy. Znów obieca się zbawienie. Wszystko będzie na życzenie. Będą wyspy szczęśliwości. Dni nadziei.. i radości. Gesty kurtuazji jeszcze. Naród aż odczuwa dreszcze. Jak wiadomo do tej pory. Tusk wygrywał wciąż wybory. Gowin się organizuje. Koalicje swą montuje. Gdyby wygrał co nie wróżę. Radę moją tu powtórzę. Nie trza Donka więc całować. Może to mu nie pasować Może będzie zniesmaczony Choć nie sądzę... obrażony I nie padaj na kolana. Bo już kawa jest rozlana. W polityce tak się żyje. Że nie ważne racje czyje. No a dalej to nie heca. Tusk znów wszystkim coś obieca. I ogłosi jak sakrament. Że znów zniesie abonament. Znów zapowie czas miłości. Że nastanie czas radości. Sądy będą sprawiedliwe. I nadzwyczaj znów uczciwe. No i dalej to nie bzdura. Rzetelna Prokuratura. Urzędnicy też rzetelni. Policjanci sprawni dzielni. Komorników też nie będzie. Tylko radość będzie wszędzie. Praca będzie dla każdego. A poza tym nic nowego. I nie będzie głodnych dzieci. I problemów w kwestii śmieci. No i także się okaże. Bez kolejki też lekarze. Zmian też będzie wiele sporych. Będą znowu leczyć chorych. Każda załatwiona sprawa. Biedni będą znów mieć prawa. Kraj od nowa ułożony. Ludzie będą mieć znów domy. No i wszyscy też rodacy. Prawo będą mieć do pracy. Można też przychylić Nieba. Ale po co już nie trzeba. Można wiele jak kto woli. Aby kochać swych idoli POSTSCRIPTUM A że wierszyk ten bez klasy. Takie wiersze jakie czasy. Że poezja ta miernota Wszak to w cenie dziś głupota EPILOG Smutny koniec całej sprawy. Dziwne wątki tej zabawy. I znów będzie teraz w modzie. Głosić kwestie o Narodzie. Mieczysław Góra
oceń / komentujOTULIŁA MNIE TĘSKNOTA Otuliła mnie paleta zimnych barw Choć śnieg tej zimy nie spadł Nie ocieplił konarów drzew Co na jesień pogubiły urokliwe listki Choć pani wiosna się opóźnia Nie zawitała w ogrodach jeszcze Siedzę czekając otulona kocem W bujanym fotelu na drewnianej werandzie W rękach trzymam wiecznych poetów tom Każda ze stron zapomniała co to zima Otwierają je wrażliwi Anna Buchalska
oceń / komentujNOC TO DZIEŃ… Noc to dzień okradziony z promieni Księżyc trzyma je tylko dla siebie Przez duszy szkło serca nie rozpali Lecz serce dziewczynki z zapałkami Umiera przy chłodnym blasku księżyca A gdy słońce rozpromienia się dniem Dziewczynka roztapia się Jak sopel lodu W ludzkich sercach Anna Buchalska