Zapachniało jesienią. Pod drzewami coraz więcej kolorowych liści. Podziwiamy jesienny złoty krajobraz. Na polach trwają wykopki ziemniaków. Z sadów znikają ostatnie owoce. Do 15 października, czyli „do świętej Jadwigi pozbieraj jabłka, orzechy i figi”.
Dynie obrodziły w ogrodach. Spiżarnie wypełniają się słoikami z przetworami. Każda gospodyni ma pełne ręce roboty.
Wrzesień i październik to sezon na grzybobranie, szczególnie na podgrzybki, borowiki, maślaki, zielonki... Spacery po lesie przypominają nam, że ptactwo odleciało już w dalekie ciepłe kraje. Dni stają się coraz krótsze i chłodniejsze.
Zatem i my październikowy kącik poezji rozpoczynamy lekkim powiewem jesieni i wierszami Jerzego Lieberta (1904–1931) „Początek jesieni” i „30 października”.
Halina Herbszt
Swoje wiersze można przesyłać na adres redakcji: redakcja@libertas.pl
POCZĄTEK JESIENI Jabłka na drzewach tańczą. Szum wznosi się i odchodzi. Słońce nagle przygrzeje, Wiatr się zerwie — ochłodzi. Uśmiecham się. W uśmiechu Jest cała prawda smutku. Ale nikt, nikt nie widzi, Jak płaczę pocichutku. I tylko popętane, Na wielkich łąkach konie, Też troskę mają w oczach I liżą moje dłonie. Przestrzenie, o przestrzenie! Jesieni niepojęta — Owoce i obłoki, Samotność i zwierzęta.Jerzy Liebert
30 PAŹDZIERNIKA Wieczór niebo zakrwawił chmurami. Obłokami skrwawił pióra ptaszęce. Dale sine, nieobjęte, przed nami Jak w tęsknocie wyciągnięte ręce. I gdy pójdę, zawsze niebo skrwawione. Dale sine i beznadziejne. Czemuś, Panie, drogę mi twardą Dał, a serce słabe i chwiejne.Jerzy Liebert
oceń / komentujKINBAKU Z szyi na piersi i dalej w dół opada szorstko konopny sznur dwiema liniami – to tak jak my – a na nich węzły – raz – dwa – trzy. Potem przez krocze wżynając się, wdziera się głębiej niż sam wie! Plecami w górę i znów w dół nad piersi szczyty, pod i wpół. Chociaż związana – może iść; jej kroków nie krępuje nic, ustami chwytać, w dłonie brać, a jednak stoi, gdzie ma stać! Nie boi bać i nie chce chcieć! Na dobre moja i na złe. Witold Wieszczek
oceń / komentujOPĘTANIE Chodzi mi ciągle po głowie w butach trzydzieści dziewięć kobieta jak bombowiec, że nic już prawie nie wiem! Nawet, dlaczego tak chodzi, choć przecież tęsknię, gdy nie! I czemu na wszystko się zgodzę, gdy będzie chciała wejść. Lecz jakże ją przytulić, jakże całusy kraść, jakże z nią gniazdko uwić, gdy ona czysta jak łza? I nawet przez myśl jej nie przejdzie, choćby w najgłębszych snach, że właśnie całuję ją wszędzie! Bez przerwy, cały czas! Witold Wieszczek
oceń / komentujNOC Przed moimi oczami gwiazdy malują niebo w każdej zamknięte życzenia snów których nie umiem zatrzymać noc przynosi tajemnicę odpowiedzi zamkniętą w gwiazdach które malują niebo Brygida Błażewicz
oceń / komentuj* * * chwyć mnie za rękę poszybujemy mój świat pokażę las rozsunie gałęzie by na polanie usiąść wiatr otuli nasze marzenia zanurz dłonie w wodzie i usłysz jak ona woła spójrz kwiatom w oczy daj się przeniknąć zapachom łąki nie bój się chwyć mnie za rękę i odczytuj przyszłość w kształtach chmur płynących nad głową Brygida Błażewicz
oceń / komentujU SCHYŁKU PAŹDZIERNIKA Mojemu Ojcu w piętnastą rocznicę śmierci W tym dniu było ciepło i pogodnie słońce zdawało się zapomnieć że była już jesień i prażyło bez opamiętania ulice skwery i parki pełne były spacerujących uśmiechniętych twarzy i z pewnością nie był to czas aby umierać ani myśleć o śmierci Ty jednak właśnie w ten przepiękny poranek u schyłku października niemal w wigilię listopadowego święta umierałeś w szpitalu długo i boleśnie i dzisiaj równo po piętnastu latach słońce znów zamieszało nam w porządku pór roku Piętnaście lat bez Ciebie pożółkłych i uschniętych jak liść z październikowego drzewa wirujący samotnie na wietrze jak zmięta kartka papieru w zaciśniętej dłoni która spełniła swoją rolę i nie zapisze już nigdy żadnej myśli Ryszard Mierzejewski
oceń / komentujIDŹ W GÓRY idź w góry a zobaczysz dzisiaj tyle barw jesieni ile ludzkich smutków i radości rdzawe struny melancholii opadają powoli z drzew tkają pod stopami miękki dywan możesz po nim iść w stronę swoich pragnień marzeń skrywanych wstydliwie nawet przed sobą zobaczysz je w oddali uśmiechnięte w wielobarwnych koronach lasu jak puszczają do ciebie perskie oko dlatego warto iść w góry Ryszard Mierzejewski
oceń / komentujSZTORM Zapadłeś w serce jak kamień w wodę, leżysz cichutko na samym dnie, zobaczyć ciebie ciągle nie mogę, choć już od dawna bardzo chcę. Wielkiego sztormu wciąż oczekujesz, by siłą fali przywitać mnie – wygrzewać w słońcu, w piasku się tulić, dopóki sztorm nie zgarnie cię. Zagarnie, zabierze, schowa na dnie, gdzie w morskiej toni znikniesz bez śladu czas szybko mija – nie przejmuj się, latem wypłyniesz sztormem kaskady. Lidia Luborajska
oceń / komentujZAPROSZENIE W deszczu poranek deszczem zaprasza, pora wyjść jemu na powitanie, w pamięci zapisze się chwila nasza, co ma się stać – niech dziś się stanie! Lidia Luborajska
oceń / komentujDRZEWORYT Za oknem biały Koronkowy park Zgarbiona wierzba Wypłakuje ostatnie Oliwkowe łzy Zima ostro rysuje Nagie krajobrazy W drzeworycie czasu Regina Nachacz
oceń / komentujMATKA Samotna staruszka Pali tanie papierosy Popija cieniutką kawę Ogląda kultowe seriale Odmawia Różaniec Wychowała Gromadkę dzieci Które porwał świat Regina Nachacz
oceń / komentujRADIOACTIV Ty pukasz, a ja otwieram. Chłonna twego istnienia Lekkości oddechu Powagi śmiechu Drżącej dłoni Zatraćmy się w tej dychotomii. Z coraz bardziej spłyconym oddechem Nakarm mnie dzisiaj grzechem. Może to być moja strawa ostatnia A potem już będzie jak wtedy kiedy Kain zabił Abla. Zaspy wydumanych oczekiwań, ego zipie, tęsknie skomli Działasz już ostrożniej niczym wał obronny. Intuicja jak dobry sekator przesiewa gąszcz pytań A domniemywanie nie jest nawet dobrym kumplem prawdy. Brak poczucia dobrego smaku, w ustach masz pełno piachu Bezdech i brak czucia mrowienie myśli – to już nas tylko porusza Obydwoje gramy jak źle nastrojone radio. Katarzyna Nowicka
oceń / komentujELEMENTARZ DEKADENTY I Pływają we mnie emocję jak wzburzone fale oceanu sztorm myśli i jedna błagalna – byleby znowu nie „popłynąć”. Chce króliczy koc i klucz do bram Alicji z krainy czarów. Chociaż nawet tam domki są z kart. Wiec chyba po prostu pójdę spać. Owinę się poszarpana kołdrą cuchnącą potem I pomyśle o jutrze Bo nie ma już żadnego POTEM. Katarzyna Nowicka
oceń / komentujNOWA PREMIERA Dziś wygłoszę ważne zdanie, W rządzie nowe jest rozdanie. Nowy rząd się znów wybiera, A na czele jest PREMIERA. Tu napiszę w pierwszym rzędzie, Kto znów rządzić teraz będzie, Kto nam teraz za matkuje, Kto bolączki nasze czuje. Hej wyborco teraz zobacz, Jaki rząd ma pani Kopacz. Jakie mamy perspektywy I czy naród ciągle żywy. Opozycja rząd wyśmiewa. W nosie ma to Kopacz Ewa. Wątpliwości nie ma cienia, W Polsce władza znów się zmienia. Pani Premier wnet pokaże Co potrafią dziś lekarze I wnet cały kraj uzdrowi. Ministrowie będą nowi. Gratulować trza Schetynie. Ten to w świat teraz wypłynie I pojeździ se po świecie I szczęśliwy jest, jak wiecie. No i tutaj panie bracie, Jest nadzieja w adwokacie. Tylko spojrzeć nań wystarczy, To minister pan Grabarczyk. I już widać co on czuje. On po prostu lewituje. Prawo prawem znowu będzie, Choć nie szybko i nie wszędzie. O Policję będzie troska Bo wiadomo, że Piotrowska Rzecz nabożnie rozplanuje, Tak jak nasz Bóg nakazuje. Dobrze rząd już ułożony. Jest Siemoniak od obrony. On od dawna jest na warcie, Prezydenckie ma poparcie. A tu prawda teraz taka W kwestii pana Siemoniaka. Ten na pewno nas obroni, No i Rosjan wnet pogoni. Piechociński znakomicie Grzyby zna zaś i zna życie I niech nikt go źle nie sądzi, Nawet w lesie on nie zbłądzi. Kluzik-Rostowska owszem wie O MEN-ie już wszystko prawie. Edukacja wnet nastąpi I niech nikt już w to nie wątpi. W kwestii szkolnictwa wyższego Tradycyjnie nic nowego. Od Madrytu aż do Mińska Lena Kolarska-Bobińska. I tu zgadnie może który Kto to będzie od kultury. Kobieta taka samosia Omilanowska Małgosia. Uwaga drodzy rodacy Kosiniak-Kamysz od pracy Teraz raczej ma kłopoty Bo brakuje nam roboty. A w rolnictwie znów ku wiośnie Tradycyjnie serce rośnie. Sawickiemu nawet w maju Klęska będzie urodzaju. Arłukowicz ten ma farta, Jego praca wiele warta… Choć nie wiele się tu zmienia, Wciąż kolejki do leczenia. W sporcie nie ma tutaj blefu Andrzej Biernat od Wu-eFu. Program tak ma ułożony, Że sport wzniesie nad poziomy. Też w finansach rząd jest w sporze Aż pan Szczurek spać nie może I ja w sprawie też tak sądzę, Skąd rencistom wziąć pieniądze. Karpiński skarby gromadzi I wiadomo, że poradzi. I on myśli o tym skarbie Który ciąży mu na garbie. Zimą bywa u nas ślisko Na tym cierpi środowisko. Więc w przyrodzie pełen troski Jest minister pan Grabowski. Może zgadnie tutaj który, Kogo do infrastruktury? Pani Kopacz teraz wzniośle Marię Wasiak w drogi pośle. Mają wszyscy dużo racji W ważnej sprawie cyfryzacji Dać nadzwyczaj wciąż miłego Kol. Andrzeja Halickiego. A te wszystkie nowe klocki Poukłada pan Cichocki. Też zasiądzie w gabinecie O czym wszyscy przecież wiecie. POSTSCRIPTUM I PREMIERA obiecała Że pracować będzie cała. I że władzę dobrze czuje I ministrów przypilnuje Co tu dodać, co powiedzieć? Wszak najlepiej cicho siedzieć… I już nikt tu się nie dziwi Rząd na pewno się wyżywi ;-) EPILOG Dla opinii i osądu Jest Iwona Sulik z rządu I co z tego zaś wynika? Że i rzecznik, to rzecznika Mieczysław Góra
oceń / komentujPREZYDENCIE POROSZENKO Szanowny Panie Prezydencie Przechodzi ludzkie pojęcie. W imię jakich ważnych racji Wojną iść do demokracji. Prezydencie Ukrainy. Bomby czołgi działa miny. Smutne echa są z Doniecka. Sprawa marna, sprawa kiepska. Gesty miały być braterstwa, A zaś wojna i morderstwa. Krew się leje, trupy wszędzie Tu pokoju wnet nie będzie… Miał być przecież mir i pokój Radość miała być i spokój Miał być też taki nowy Dobry król czekoladowy. Było lepiej jeść kakao I choć chałwę jakąś małą. Zapijając lampką wina A tu konwój od Putina. Tak bez sensu było w modzie Marzyć ciągle o Zachodzie. Wie to każdy wyuczony, Jaki Zachód wyliczony. Puste mrzonki o wolności. Mądrych ludzi fakt ten złości I to każdy z nich ma głowie, Że to tylko pustosłowie. W mediach smutna też nowina W ogniu znowu Ukraina. Płoną miasta wsie i sioła. W trwodze matka dzieci woła. Ukraino po co tobie Chować synów w ciemnym grobie. Po co ta domowa wojna. Po co przyszłość niespokojna. Dziwną to jest mową Lansować wojnę domową Nigdy, nigdy się nie opłaci Ostro strzelać do swych braci. Pełni życia i radości Byli wszyscy ludzie prości A dziś bzdury i idee Tragizm straszny tam się dzieje… Oj wy głupi biedni ludzie W jakiej trwacie dziś ułudzie. Jakie dobro w tym być może. Bzdury prawiąc o honorze. O honorze. Czyim? Komu? Kiedy człowiek już bez domu. Gdy ruiny zgliszcza dymy I te smutne wieszcza rymy. Autor smutno tutaj kracze Człek poczciwy gorzko płacze Nad tragiczną Ukrainą Gdzie bez sensu ludzie giną. Prezydencie Poroszenko Jak to ładnie z Łukaszenką Zaprosiliście Putina I to dobra już nowina. Jak to będzie i kto zgadnie Szybciej Unia się rozpadnie Rosja pewnie wszystkich zgodzi Nowy Związek się narodzi… Lata długie znowu miną Wielki żal nad Ukrainą I jak w pieśni znów zapłaczę, Że Doniecka nie zobaczę. Zachód chwyta się sposobów By odsunąć rusofobów By poprawić te relacje I wprowadzić demokrację… Jakaś głupia nowa mowa Jakaś wojna hybrydowa W mediach i w Internecie Wielu mądrych bzdury plecie… Pani Merkel zaś tu za to Zabroniła słać tam NATO I zaczęła wszystkim radzić By tam pokój wnet wprowadzić… POSTSCRIPTUM Poeci dawno wiedzieli Co wydarzy się w Brukseli. Wybrali właśnie nowego W Europie Przewodniczącego. Donald zebrał full splendory Rządzić będzie od tej pory. Przyjaciele starzy nowi Gratulacje ślą Tuskowi. I ja także ślę życzenia Pomyślności powodzenia. Aby nastał czas radości Pięknych marzeń i miłości. Aby mądre rządy były, By nadzieje się spełniły. I postulat ten ostatni, Aby wrócił czas dostatni. Daruj sobie nastrój bojowy Czas na wątek pokojowy Dosyć zła już na tym świecie Politycy, przecież wiecie. Mieczysław Góra
oceń / komentujLEŚNE ŚCIEŻKI Ścielą się ścieżki w lesie igłami sosen, po których cichutko spaceruje słońce budząc do życia przyrodę tyle wiosen, pieści przebiśniegi, konwalie i dzwońce. Ścielą się ścieżki w lesie złotym dywanem, po którym hula roześmiany, zuchwały wiatr łamiąc świerki, dęby i brzozy huraganem wyrządza duże szkody od morza do Tatr. Halina Herbszt
oceń / komentujALEJKA JARZĘBINY Jesienne liście opadają z drzew. W lasach milknie ptaków śpiew. Na jeziorze została samotna łódź. Kochane lato do nas za rok wróć. Doliny rzek opuściły bociany. Chłód wypłoszył kormorany. Słońce zgasło za horyzontem. Szara chmura spogląda kątem. Drobny deszcz siąpi od rana. W ogrodzie przemokła altana. Pod parasolem znów ja i ty spacerujemy alejką jarzębiny. Halina Herbszt
oceń / komentuj* * * Mówi sędzia przy stole nie żałuj sobie, blady jesteś Poloneza czas zacząć! Więc ja w tan Mówi sędzia przy stole Zdecyduj się, bo nasiąka Przerwa za długa Więc.. Uchyl się duszo, bo ulewa idzie między pierwszą a drugą za długa ja w tan Więc bal mój się zaczął, ale mogę wyjść Gdybym chciał, wyszedłbym na pewno Na swoje bym wyszedł Więc.. Pójdź, kińże tę chmurność W głąb flaszy niepewnej Maciej Stolarski
oceń / komentujERMENRICUS TAŃCZĄCY Zatańczcie ze starym, zatańczcie z młodym, tańczcie z Ermenricusem. Chodźcie ze słabym, poznawajcie z mocnym. Tańczcie z każdym. Nie za dużo teraz, potem już wcale. Kokietki w baletkach i piruet taglioni. Spacerujcie z populistą, ze świętym potworem. Ze wstrętem. Niech was pełno będzie, ale osobno. Niech was, z narodu kramarzy, przyjmą jak swoich. O, nieświadomości. Bądźcie pełni. Natura nie znosi próżni. Nigdy nie mówcie o sobie. Nie dużo chociaż. Wystrzegajcie się sali straconych kroków, Tam się grzęźnie mili moi. Nie ufajcie artyście, lecz opowieści. Wtedy nikt wam nie zarzuci bezpłodnego marzycielstwa. Jaką najmniejszą liczbę małych potknięć można uzanać za upadek? Nieprzezwyciężalna bariera kilku niepowodzeń. Nie liczcie za często. Jak intensywne życie można wieść w bezruchu? To wy chcecie wiedzieć, więc wy poszukajcie. Wszyscy razem, ale sami. Wtedy znikną objawy. Szał ulegania skłonnościom. O, cudne wolnoduchy. Armio escetów, opowiedz to w kwiatach. Zgodnie. Nie mówcie za dużo. Za dużo to i tak męka. Te dni wielbią bezsłownych. Niech myślą co chcą. Mają się was bać. A więc tańczcie, myśli nowej nadziei. Łatwo trafić. Zaszczytny odpoczynek cieszy tylko zmęczonych. Wam zastój nie grozi. Was nie zastanie. Arcysprytni szalbierze, rozkołyszcie swą wolą. Jakby was ktoś zatrzymał, klaszczcie. Echo spotęguje aplauz. Ich życie to teatr, pobiegną szukać sceny. Nie wahajcie się, większa jest wasza część od ich całości. Jak myślicie, dlaczego tak ciężko wam chodzić? Gdy czas nie gra roli, my zagrajmy. Dość słów. Maciej Stolarski