Kącik poezji > Wybór wierszy

Wybór wierszy – grudzień 2015

Franciszek KarpińskiFranciszek Karpiński – poeta epoki oświecenia i przedstawiciel nurtu sentymentalnego w polskiej liryce. Urodził się 4 października 1741 roku w Hołoskowie na Pokuciu w rodzinie ubogiego szlachcica. Naukę podjął w kolegium jezuickim w Stanisławowie, a następnie w akademii jezuickiej we Lwowie, w której otrzymał dyplom doktora filozofii i nauk wyzwolonych.

W roku 1770 wyjechał do Wiednia, żeby dokształcić się z języków obcych. Kiedy powrócił do kraju, prowadził skromne życie ziemianina dzierżawcy.

Karpiński pisał wiersze religijne, patriotyczne, okolicznościowe, miłosne... W roku 1780 wydał tomik „Zabawki wierszem i przykłady obyczajne”. Tomik był zadedykowany Adamowi Kazimierzowi Czartoryskiemu. Poeta wyjechał wkrótce do Warszawy i objął funkcję sekretarza księcia. Tam wydał kolejne trzy tomy wierszy, dzięki którym zdobył dużą popularność.

Jednak życie w stolicy w kręgu tamtejszych sfer towarzyskich zniechęciło Karpińskiego, dlatego powrócił na wieś, gdzie zatrudnił się jako nauczyciel na dworach magnackich. Często odwiedzał Warszawę i bywał na obiadach czwartkowych u króla.

Od roku 1785 zamieszkiwał na dworze Branickich w Białymstoku. W tym okresie powstały „Pieśni nabożne” wydane w 1792 roku w klasztorze o.o. Byzylianów w Supraślu. W roku 1818 Karpiński nabył na własność Chorowszczyznę koło Wołkowyska i przeniósł się znów na wieś. Tam w roku 1822 dokończył swój pamietnik „Historia mego wieku i ludzi, z którymi żyłem”.

Franciszek Karpiński zmarl 16 września 1825 w Chorowszczyźnie. W grudniowym wydaniu kącika poetyckiego i świątecznej atmosferze warto przypomnieć „Pieśń adwentową” i „Pieśń o narodzeniu Pańskim”.

Halina Herbszt

Swoje wiersze można przesyłać na adres redakcji: redakcja@libertas.pl

PIEŚŃ ADWENTOWA Grzechem Adama ludzie uwikłani, Wygnani z raju, wołali z otchłani: „Spuśćcie, niebiosa, deszcz na ziemskie niwy, I niech z obłoków zstąpi sprawiedliwy”. Błąkał się człowiek wśród okropnej nocy, Bolał i nikt go nie wspomógł w niemocy, Póki nie przyszła wiekami żądana Z judzkiej krainy Panna zawołana. Ona pokorą i oczy skromnemi Boga samego ściągnęła ku ziemi; Że którego świat nie objął wielkości, Tego panieńskie zamknęły wnętrzności. Kiedy z obłoków Pan do nas zstępował, Świat jak rozległy człeka poszanował; Człeka, przed którym na potem zginano Niebieskie, ziemskie, piekielne kolano. Nie naszą jaką zasługą ściągniony, Miłość Go sama wiodła w ziemskie strony; Wziął ciało ludzkie, z nim ból, niedostatki; Zbratał się z nami, był Synem u Matki. Dajmyż Mu za to dzięki, zborze wierny, Że kochając nas, był miłosierny. I wznosząc ręce ku niebu jasnemu, Śpiewajmy chwałę Bogu najwyższemu. Franciszek Karpiński

PIEŚŃ O NARODZENIU PAŃSKIM Bóg się rodzi, moc truchleje, Pan niebiosów obnażony! Ogień krzepnie, blask ciemnieje, Ma granice Nieskończony! Wzgardzony – okryty chwałą, Śmiertelny – Król nad wiekami A słowo Ciałem się stało I mieszkało między nami. Cóż masz niebo nad ziemiany? Bóg porzucił szczęście twoje, Wszedł między lud ukochany Dzieląc z nim trudy i znoje: Niemało cierpiał, niemało, Żeśmy byli winni sami. A słowo Ciałem się stało I mieszkało między nami. W nędznej szopie urodzony, Żłób Mu za kolebkę dano. Cóż jest, czym był otoczony? Bydło, pasterze i siano. Ubodzy! Was to spotkało Witać Go przed bogaczami. A słowo Ciałem się stało I mieszkało między nami. Potem i króle widziani Cisną się między prostotą, Niosą dary Panu w dani: Mirrę, kadzidło i złoto. Bóstwo to razem zmieszało Z wieśniaczymi ofiarami! A słowo Ciałem się stało. I mieszkało między nami. Podnieś rękę, Boże Dziecię, Błogosław Ojczyznę miłą, W dobrych radach, w dobrym bycie Wspieraj jej siłą swą siłą. Dom nasz i majętność całą I Twoje wioski z miastami, A słowo Ciałem się stało. I mieszkało między nami. Franciszek Karpiński

DOBRA NOWINA Rumianych twarzyczek rząd w oknie się tłoczy... Małe rączki w szyby wbite paluszkami, wpatrzone w ciemności tej odświętnej nocy rozgwieżdżają okna swoimi oczkami. Zaraz pierwsza gwiazdka zabłyśnie na niebie, i na znak miłości chlebem się przełamiesz, barszcz czerwony ciepłem wypełni talerze, popłyną kolędy wespół odśpiewane. Nowonarodzony niech nam błogosławi! Niech wszystkim przyniesie pokój i nadzieję! Niech oczyści głowy przybite troskami, co nas gną do ziemi jak ciężkie kamienie! Zacznijmy od nowa, zło puśćmy w niepamięć, Niech tylko nowina dobra w nas zostanie. Witold Wieszczek

oceń / komentuj

MY Tylko mi nie uciekaj, tam dokąd iść nie mogę! Gdzie ludzie niby wilcy, złym jadem w ciżbie broczą... Gdzie śmierdzi ludzkim strachem, a oczy ich złowrogie nie miękną i nie śmieją się żadnym innym oczom! Może byś tam jaśniała jak pomnik, ponad nimi, może byś była cudem, mesjaszem czy aniołem... Lecz ja bym płonął w piekle, usychał na pustyni, nie mogąc ciebie dostać za ludzkim częstokołem. Oni mi niepotrzebni. Oni mi solą w oku. Oni mi kamieniami młyńskimi u szyi. Oni mi jak blaszane współczucie robotów. Oni mi jak obmierzłe ramiona Bastylii. Im więcej ich tym puściej, im lepiej tam, tym gorzej! Nie idźmy między wilki, barany i wrony. Witold Wieszczek

oceń / komentuj

ILUZJA zostań jeszcze chwilę... obiecałam sobie, że już nigdy więcej nie przyjdziesz... mi na myśl. Magdalena Wojciechowska

oceń / komentuj

* * * słysząc „do snu Cię utulę” na przekór jak dziecko nie zasnę, byś grzeszne bajki szeptał jak najdłużej… Magdalena Wojciechowska

oceń / komentuj

CHEMIA I czemuż drżycie, niemądre dłonie? I na cóż ty się skóro czerwienisz? Wstydem przemarzłe? – Tak zawstydzone, jak gdyby ciało dotąd do chemii myślą się nawet zbliżyć nie śmiało. Jakby w reakcję nigdy nie weszło – ni nie dość silną, ni nadto trwałą, od wiązań palców po bardziej grzeszną – gdzie się atomów tracą granice, gdzie się dwa kształty w jeden stapiają. Któryż to raz już? – Tego nie zliczę – dajże więc spokój, głupiutkie ciało. Kasia Podziemska

oceń / komentuj

DO GÓR TĘSKNOTA Do gór tęsknota – czy to już zdrada, gdy człowiek w codzienność się zabezpieczy? I nią żałośnie niedosyt leczy, i w błędny kwadrat istnienia popada. Skóra jak ściana – chłodna i blada z trudem zachować chce kontur człowieczy, o kanty, progi wciąż się kaleczy – przyjaznych mi pojęć zła maskarada czekanie przykrzy; czas ciało dzieli na dwoje: więc żywe i nadmartwiałe krwi ciągle pędzi kropel korale, lecz gnije w ciepłej wieczornej kąpieli, gnuśnieje w kołdry czyściutkiej bieli – znów noc przystaje nad gór tęsknym ciałem. Kasia Podziemska

oceń / komentuj

JESIENNIE Spochmurniały przydrożny sad Nie zakwitnie w tym roku więcej. Przysłuchuję się mu od lat, Gdy nastroje zmienia i jak Współbrzmi z wiatrem w nikłej piosence. Poza sadem brzozowy las, Same panny – najurodniejsza, Gdy roztańczy się w pełni kras, Z rozpostartych ramion nie raz Rym złocisty spłynie do wiersza. Jesiennieję – trwa jeszcze bieg. Mówią – brzozy tej nie przerośniesz. Ja jak dziecko upadam w śnieg, Wiem, że sadu mróz będzie strzegł, Nim zapachnie nowym przedwiośniem. Barbara Baldys

oceń / komentujAutunno, John Atkinson Grimshaw

JESIEŃ – NIC TO... Nic to, że jesień znów przywędrowała, wszak barwnych wrażeń nie poskąpi oczom. Ranki przysłania mgiełką śnieżnobiałą, dla słońca w czerwień stroi się i w złoto. A gdy to złoto w pluchę się zamieni, z wiatrem odfrunie, deszczem z liści spłynie, to my we dwoje zakpimy z jesieni, znów pomarzymy sobie odrobinę. Opatulimy się słońca uśmiechem nieostudzonym jeszcze z letniej pory. Cofniemy zegar rozgrzanym oddechem księżycowego morskiego wieczoru. I jesień wcale nie będzie tak smętna, gdy różę dojrzysz w spadającym liściu, która w czerwcowym słońcu jak tabletka leczyła każde zaburzenie zmysłów. Gdy w pomarańczach i żółciach listowia zechcesz nieśmiałe pierwiosnki zobaczyć; spojrzeniem w lustro gęstych deszczu kropli mnie w letniej sukni wspomnieniem uraczysz... To wtedy będzie nam, miły, pospołu raźniej z tą smutną jesienną szarugą. Ty wniesiesz szczyptę dobrego humoru, a ja opowiem ci historię długą. I tak przepłyną nam jesienne dzionki. Być może nawet nie zauważymy, gdy wiosnę wpadną obwieścić skowronki; nie wspominając o chłodach złej zimy. Barbara Baldys

oceń / komentuj

ROZŚWIERGOTANY BEZKRES przyleciała zadziorna kawka na kawkę wczepiła się pazurkami w ławki patrzy – co kto nakruszył w dziób łapie raz dwa trzy zagląda do duszy: palmy po kawie i śmietance kilka małych dziurek w firance okruchy słodkości i światła cienie bladoniebieskie tło piórko rude płomienie mienie nieduże – kilka westchnień słówka tak i nie równoczesne strach z wielkimi oczami które czasem mruży puch marny bura kotka dwa kocurki - biały i czarny każdy mruczy podnosi uszy grzbiet lekko wygięty wiec myk kawka z ławki w rozświergotany bezkres nieobjęty o sens bytu tu nie pyta znika raz dwa trzy nie ma kawki czarne piórko na skraju chodnika nikt nie patrzy w duszy kotka miauczy do księżyca mleko chłepce ogon puszy prycha w powietrzu drobne kłaczki przelatują ciekawskie kawki chwytają chwiejne chwile w chwytne łapki kilka okruchów kawka plotki ptasie zasięg metafizyczny i lot bo kot Beata Nicoś-Dziopa

oceń / komentuj

SPOTKANIE W KAMIENIU kamień obrośnięty małżami czerwona ceglasta przystań dla zielonkawych i szaro-srebrnych muszli dom na dnie jeziora podwodny ruch wód nanosi i wypłukuje wędrowne ziarenka piasku drobne kamyczki ruch i bezruch połączone niema kolonia na milczącym bez zbędnego ciężaru aluzji kamieniu gdy obejmujesz dłonią spotkanie czerwono-zielonego chłodu z cielistym ciepłem i ledwo wyczuwalny szmer poruszenie we wnętrzu pozamykanych muszli przez szczeliny przeciskają się nieproszeni goście kiełże ośliczki topielice łaskoczą skórę drobnymi śliskimi nóżkami strącone dreszczem obrzydzenia lewitują w mglistym świetle zanim opadną w mokry piasek obcy im zachwyt zmysłów pomiędzy muszlami a dotykiem przemykają zwinne topiki łowią bańki powietrza oplątują oddech kamień dźwiga z kamiennym stoicyzmem to poruszenie przyjmuje dotyk dłoni słonecznych promieni piasku i wszelkich istot szukających mieszkania chłonie chłód ciepło niemy gwar muszli odbija światło czasem tylko zmienia odcień czerwieni obrasta w zielony albo cielisty dotyk rzucony w wodę rysuje druidyczne kręgi zabliźniające się rany luster Beata Nicoś-Dziopa

oceń / komentuj

* * * byłam gdy się rodziłeś będę gdy pójdziesz szukać prawd  w każdym dotknięciu wiatru usłyszysz moje bądź kroplą rosy całuję usta otulam tęsknotą i szepczę idź ponad czas się wznieś  odszukaj swoją pieśń wiesz jak wygląda świat  dotykasz jego drgań znajdziesz to co zgubiłeś i zaczniesz jak ja - trwać Brygida Błażewicz

oceń / komentuj

JEST JAK JEST kradnąc czas  przeplatamy się w nocnych fantazjach realność wybucha drżeniem  chcę byś mnie prowadził  przestałam się już bronić jak narkoman czekam  na taniec palców i pocałunki zaplątane w trawach gubiąc wspólny rytm  z każdym dotykiem niknę by za moment  rozbłysnąć i stać się wszystkim Brygida Błażewicz

oceń / komentuj

POLA ZIMĄ Biel biel biel nietknięta nieporuszona nad nią tylko wiatr w oddali niesie szczekanie psa i bliżej krakanie gawrona biel rozległa nieskażona ani jednym fałszywym akordem przyrody czy człowieka cicha i spokojna jak uśpione morze kopytami saren wyszyte długie proste ściegi po nich biegną ze swojego leśnego domu na białe milczące pola i z powrotem Ryszard Mierzejewski

oceń / komentuj

MUFLONY W szarości odchodzącego dnia w ciszy opadłej miękko na podgórskie pola stały nieruchomo jak figurki wyrzeźbione w bożonarodzeniowej szopce w grupce jak święta rodzina patrzyły na mnie uważnie z oddali i ja im się przyglądałem zauroczony ich pięknem wkomponowanym w tę zmarzniętą szaro-białą ciszę brunatno-czarne plamki na nieśmiałym śniegu. Ryszard Mierzejewski

oceń / komentuj

KTO MIARKUJE NIE ŻAŁUJE Były sobie dwa kangury Jeden szary, drugi bury Raz im było za gorąco Albo zimno, nawet w słońcu Bardzo chciały się ożenić Kawalerski stan odmienić Poszły zatem na zabawę Zamawiając rum i kawę Wtem - przy barze, niespodzianka! Kangureczki w białych wiankach Smakowały włoskie lody Dla relaksu i ochłody Obaj darem zachwyceni Szczęścia łut życie odmienił - Popijali zimną wodę Na matrymonialną zgodę Przetańczyli cud wesele Cały tydzień a w niedzielę Piękny spacer brzegiem plaży - O tym każdy kangur marzy! Refren: Hop, hop - kangury - hop, hop, hop! Serce i miłość - trop, trop, trop! Regina Nachacz

oceń / komentuj

PIOSENKA O MYSZKACH Na imieniny do Myszka Z bukietem czerwonych róż Przyszła w gości Szaramyszka W zorzach porannych - i już! Łask Bożych, miłości, zdrowia Pisnęła ze wszystkich sił Szczęścia i pieniędzy mrowia Obyś zawsze, młody był! Jakież zagrzmiały fanfary Solenizant padł do stóp Raj się otworzył dla pary Wzajemnie udany łup! Refren: Myszu-myszu, szuszu-szuszu Szaramyszka w kapeluszu! Myszu-myszu, szuszu-szuszu Myszek pełen animuszu! Regina Nachacz

oceń / komentuj

PACHNIE JESIENIĄ Złotem wymalowałaś klony. Brązem dęby, lipy, kasztany. Do odlotu w ciepłe strony poderwały się kormorany. Kolorowe liście gonił wiatr. Zbierałam kasztany i żołędzie. Która jesień? Zapomniałam dat. Dziś znów pełno liści wszędzie. Pachnie jak dawniej jesienią, świeża wilgoć, siąpi mżawka. Drzewa się złocą i rumienią. Babim latem oplątana ławka. Halina Herbszt

oceń / komentuj

WITAJ PANIE Kiedy ziemia skuta lodem, a wiatr zawieje chłodem, pierwsza gwiazdka na niebie, czekamy Jezusie na ciebie. Narodzony z Boga mocy w Betlejem w środku nocy, położony ubogo w żłobie, badź powitany w tej dobie. Wesoła nowina na świecie narodziło się Boże dziecię. Raduje się każde stworzenie, bo Pan przyniesie Zbawienie. Pośpieszymy z modlitwami do Jezusa wraz z pasterzami. Zaśpiewamy głośno Gloria. Ogarnie nas w żłobie euforia. Witaj Panie wielkiej chwały! Niebiosa nam Ciebie dały. Klękamy przed Tobą w kole. Witaj na ziemskim padole. Halina Herbszt

oceń / komentuj

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.